Fundacja Rycerze I Księżniczki Telefon | Fundacja Rycerze I Księżniczki 1% 인기 답변 업데이트

당신은 주제를 찾고 있습니까 “fundacja rycerze i księżniczki telefon – Fundacja Rycerze i Księżniczki 1%“? 다음 카테고리의 웹사이트 https://ppa.charoenmotorcycles.com 에서 귀하의 모든 질문에 답변해 드립니다: ppa.charoenmotorcycles.com/blog. 바로 아래에서 답을 찾을 수 있습니다. 작성자 Fundacja Rycerze i Księżniczki 이(가) 작성한 기사에는 조회수 36회 및 좋아요 1개 개의 좋아요가 있습니다.

fundacja rycerze i księżniczki telefon 주제에 대한 동영상 보기

여기에서 이 주제에 대한 비디오를 시청하십시오. 주의 깊게 살펴보고 읽고 있는 내용에 대한 피드백을 제공하세요!

d여기에서 Fundacja Rycerze i Księżniczki 1% – fundacja rycerze i księżniczki telefon 주제에 대한 세부정보를 참조하세요

Tak wiele osób żyjących obok nas potrzebuje pomocy… Nie zapominaj o nich w tych trudnych czasach
Przekaż 1% podatku Podopiecznym Fundacji Rycerze i Księżniczki
KRS: 0000557412
👉 www.rik.pl/1procent

fundacja rycerze i księżniczki telefon 주제에 대한 자세한 내용은 여기를 참조하세요.

Fundacja Rycerze i Księżniczki – Profil – ngo.pl – Spis organizacji

Fundacja Rycerze i Księżniczki – Warszawa – adres, telefon, e-mail, www, dane szczegółowe.

+ 여기에 더 보기

Source: spis.ngo.pl

Date Published: 6/27/2021

View: 814

Fundacja Rycerze i Księżniczki Warszawa – telefon, adres, NIP

Zobacz dane kontaktowe, korespondencyjne i adresowe firmy Fundacja Rycerze i Księżniczki Warszawa: adresy, NIP, numery telefonów, infolinie, email.

+ 여기에 표시

Source: www.gowork.pl

Date Published: 11/22/2022

View: 2085

ᐅ Godziny otwarcia „Fundacja „Rycerze i Księżniczki”“

GODZINY OTWARCIA Fundacja „Rycerze i Księżniczki” ➤ Jana Nowaka-Jeziorańskiego 52 lok. 89, 03-982 Warszawa ☎ Numer telefonu ✓ Godziny otwarcia ✓ Dane …

+ 여기에 더 보기

Source: godzinyotwarcia24.pl

Date Published: 3/3/2022

View: 3727

Fundacja Rycerze i Księżniczki – wspieraj nas na FaniMani.pl

Fundacja Rycerze i Księżniczki Naszym celem jest niesienie pomocy tym, którzy zmagają się z wyjątkowo poważnymi i trudnymi chorobami.

+ 여기를 클릭

Source: fanimani.pl

Date Published: 8/20/2022

View: 3913

Fundacja Rycerze i Księżniczki Warszawa – Odi.pl

Wizytówka firmy Fundacja Rycerze i Księżniczki, kontakt, Fundacja pomocy dzieciom Rycerze i Księżniczki oferuje niesienie pomocy tym, którzy zmagają się z …

+ 여기에 보기

Source: www.odi.pl

Date Published: 11/15/2022

View: 3917

“FUNDACJA RYCERZE I KSIĘŻNICZKI”, WARSZAWA – krs, nip …

Pełny profil firmy: “FUNDACJA RYCERZE I KSIĘŻNICZKI” – WARSZAWA KRS:0000557412, NIP:1132889703, REGON:361521788. Sprawdź najaktualniejsze dane firmy z CEIDG …

+ 여기에 더 보기

Source: www.owg.pl

Date Published: 2/5/2022

View: 5740

Cienie fundacji Rycerze i Księżniczki – Onet Wiadomości

Rodzice Bianki mówią jednak otwarcie, że gdyby mogli cofnąć czas, związaliby się z każdą inną fundacją, byle nie tą. Pierwszy kontakt. Fundacja …

+ 여기에 보기

Source: wiadomosci.onet.pl

Date Published: 5/2/2022

View: 7967

주제와 관련된 이미지 fundacja rycerze i księżniczki telefon

주제와 관련된 더 많은 사진을 참조하십시오 Fundacja Rycerze i Księżniczki 1%. 댓글에서 더 많은 관련 이미지를 보거나 필요한 경우 더 많은 관련 기사를 볼 수 있습니다.

Fundacja Rycerze i Księżniczki 1%
Fundacja Rycerze i Księżniczki 1%

주제에 대한 기사 평가 fundacja rycerze i księżniczki telefon

  • Author: Fundacja Rycerze i Księżniczki
  • Views: 조회수 36회
  • Likes: 좋아요 1개
  • Date Published: 2020. 11. 6.
  • Video Url link: https://www.youtube.com/watch?v=P4W8AKcJGZ0

Fundacja Rycerze i Księżniczki

Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl. Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).

ᐅ Godziny otwarcia „Fundacja „Rycerze i Księżniczki”“

1 Fundacja Rycerze I Księżniczki (Odległość: 1,6 km)

Zagójska 2/4 lok. 85, 04-101 Warszawa

Fundacje, usługi

Zagójska 2/4 lok. 85, 04-101 Warszawa 2 Fundacja Mały Rycerz (Odległość: 4,0 km)

Chełmska 21/28C, 00-724 Warszawa

Fundacje, stowarzyszenia, izby, związki

Chełmska 21/28C, 00-724 Warszawa 3 Fundacja Kotomysz.pl (Odległość: 33,6 km)

Józefa Chełmońskiego 21, 05-300 Mińsk Mazowiecki

Fundacje, stowarzyszenia, izby, związki

Józefa Chełmońskiego 21, 05-300 Mińsk Mazowiecki 4 FUNDACJA PRAGMATICA (Odległość: 11,1 km)

Nastrojowa 29/12, 02-441 Warszawa

Fundacje, stowarzyszenia, izby, związki

Nastrojowa 29/12, 02-441 Warszawa 5 “Cambridgepython” Fundacja (Odległość: 6,6 km)

Żwirki i Wigury 81, 02-091 Warszawa

sprzęt i zabezpieczenia przeciwpożarowe, fundacje, drzwi, ogrodzenia, drzwi garażowe., pomoc potrzebującym.pomoc rodzinom, pomoc społeczna, bramy, rehabilitacja, furtki

Żwirki i Wigury 81, 02-091 Warszawa 6 Fundacja Kolos (Odległość: 6,7 km)

Rolna 195, 02-729 Warszawa

Fundacje, stowarzyszenia, izby, związki

Rolna 195, 02-729 Warszawa

Fundacja Rycerze i Księżniczki

Naszym celem jest niesienie pomocy tym, którzy zmagają się z wyjątkowo poważnymi i trudnymi chorobami.

Nasza Fundacja powstała z potrzeby serca, stąd indywidualne podejście do każdego z Podopiecznych oraz głębokie zaangażowanie w walkę o ich życie oraz powrót do zdrowia. Wszystkie nasze działania są wspólną pracą Darczyńców oraz Fundacji.

Codziennie aktywnie angażujemy się w pomoc naszym Podopiecznym, wspierając ich na każdym etapie zbiórki. Potrafimy sprawnie i efektywnie pokierować zbiórką, przygotować niezbędne materiały, zainspirować innych do działania, podarować swoje serce i czas.

Naszą siłą napędową są nasze dzieci. To dla nich chcemy zmieniać świat. W stałym zespole fundacji jest 6 mam. Mimo, że żadna z nas nie była w sytuacji, w jakiej znajdują się rodzice naszych najmłodszych Podopiecznych, doskonale wiemy co czują, rozumiemy ich strach, przerażenie i odwagę by walczyć o ich życie i zdrowie.

Rodzaj organizacji: Stowarzyszenie / Fundacja Adres:

Warszawa 04-713, ul. Żegańska 21/23,

rycerzeiksiezniczki.pl/rik

https://www.facebook.com/RycerzeiKsiezniczki/

Fundacja Rycerze i Księżniczki Warszawa

Opis firmy Fundacja Rycerze i Księżniczki

Fundacja Rycerze i Księżniczki

Nasza fundacja pomocy dzieciom powstała w odpowiedzi na ogrom cierpienia wśród najmłodszych. Przyświeca nam kilka celów: otoczenie opieką ciężko chorych dzieci, ułatwienie rodzicom zbierania środków na ich leczenie, nagłośnienie każdego konkretnego przypadku, czy połączenie rodzin z wolontariuszami, którzy chcą pomagać. Nasza fundacja dla chorych dzieci działa z potrzeby serca. Pomagamy zarówno najmłodszym, jak i nastolatkom, ale i dorosłym. Chcemy docierać z naszymi działaniami do coraz szerszych kręgów i potrzebujących i pomagających.

“FUNDACJA RYCERZE I KSIĘŻNICZKI”, WARSZAWA

1. NIESIENIE POMOCY OSOBOM DOTKNIĘTYM POWAŻNYMI, NIEULECZALNYMI LUB TRUDNO ULECZALNYMI SCHORZENIAMI, OSOBOM OCZEKUJĄCYM NA TRUDNE BĄDŹ DROGIE ZABIEGI MEDYCZNE, ORAZ RODZINOM TYCH OSÓB. 2. NIESIENIE POMOCY SPOŁECZNEJ OSOBOM I RODZINOM W TRUDNEJ SYTUACJI ŻYCIOWEJ, W TYM DOTKNIĘTYCH SYTUACJAMI OPISANYMI W PKT. 1 ORAZ WYRÓWNYWANIE SZANS TYCH RODZIN I OSÓB. 3. NIESIENIE POMOCY HOSPICJOM, DOMOM DZIECKA, DOMOM SAMOTNEJ MATKI, DOMOM POPRAWCZYM, PLACÓWKOM WYCHOWAWCZYM I INNYM OŚRODKOM SŁUŻĄCYM OSOBOM ZNAJDUJĄCYM SIĘ W TRUDNYCH SYTUACJACH ŻYCIOWYCH. 4. DZIAŁALNOŚĆ CHARYTATYWNA I DOBROCZYNNA. DZIAŁALNOŚĆ NA RZECZ OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH. 6. DZIAŁALNOŚĆ NA RZECZ PROMOCJI I ORGANIZACJI WOLONTARIATU. 7. DZIAŁALNOŚĆ NA RZECZ OCHRONY I PROMOCJI ZDROWIA, W TYM UPOWSZECHNIANIE WIEDZY NA TEMAT NIEULECZALNYCH, TRUDNO ULECZALNYCH I RZADKICH SCHORZEŃ. 8. DZIAŁALNOŚĆ NA RZECZ WYPOCZYNKU DZIECI I MŁODZIEŻY. 9. WSPIERANIE INICJATYW O CHARAKTERZE NAUKOWYM, BADAWCZO – NAUKOWYM I BADAWCZO -WDROŻENIOWYM, W TYM POMOC W REALIZACJI BADAŃ NAUKOWYCH. 10.WSPIERANIE DZIAŁAŃ NA RZECZ POPRAWY JAKOŚCI PROWADZONYCH BADAŃ NAUKOWYCH. 11.WSPIERANIE DZIAŁAŃ MAJĄCYCH NA CELU KOMERCJALIZACJĘ WYNIKÓW BADAŃ W ZAKRESIE SCHORZEŃ NIEULECZALNYCH LUB TRUDNO ULECZALNYCH, JAK RÓWNIEŻ CHORÓB RZADKICH I CHORÓB GENETYCZNYCH. 12.UPOWSZECHNIANIE I PROMOCJA OSIĄGNIĘĆ NAUKOWYCH I BADAWCZYCH W ZAKRESIE SCHORZEŃ NIEULECZALNYCH LUB TRUDNO ULECZALNYCH, W TYM SCHORZEŃ GENETYCZNYCH I CHORÓB RZADKICH. 13.DZIAŁALNOŚĆ NA RZECZ NAUKI POLSKIEJ ZE SZCZEGÓLNYM UWZGLĘDNIENIEM PROJEKTÓW BADAWCZYCH MAJĄCYCH NA CELU POMOC CHORYM CIERPIĄCYM NA CHOROBY RZADKIE, GENETYCZNE. 14.DZIAŁALNOŚĆ EDUKACYJNA, W TYM MAJĄCA NA CELU WZROST W SPOŁECZEŃSTWIE ŚWIADOMOŚCI W ZAKRESIE LECZENIA I PROFILAKTYKI CHORÓB GENETYCZNYCH, CHORÓB RZADKICH, NOWOTWORÓW I INNYCH NIEULECZALNYCH LUB TRUDNO ULECZALNYCH CHORÓB. 15.POMOC SPOŁECZNA W ROZUMIENIU USTAWY Z DNIA 12 MARCA 2004 ROKU O POMOCY SPOŁECZNEJ (T.J. DZ.U. 2017 POZ. 1769) CD. W STATUCIE

“Mamy dość, szukamy pomocy”. Cienie Fundacji Rycerze i Księżniczki

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2018 roku przeprowadziłem wywiad z Katarzyną Socik-Drewnowską, mamą 4,5-letniej Bianki, u której w 2016 roku wykryto zaawansowanego siatkówczaka. Chciałem pokazać historię dziecka, któremu udało się pokonać koszmarną chorobę. Kilka dni później otrzymałem od kobiety e-mail, który był rozpaczliwym wołaniem o pomoc.

E-mail

“Mamy poważne podejrzenia, jeśli chodzi o finanse naszych dzieci. Po 14 miesiącach otrzymałam zestawienie z subkonta Bianki. Okazało się, że brakuje około 170 tys. zł. Skontaktowałam się z innymi rodzinami, opowiadają, że na ich kontach też są dziwne ruchy, które fundacja tłumaczy błędami księgowymi.

Znam przypadek rodziny, która od wielu miesięcy przez prawników żądała rozwiązania umowy i zaprzestania zbiórki oraz zaprzestania publikowania wizerunku ich dziecka, a kilka miesięcy później fundacja wykupiła billboardy »Ratujmy Agatkę«. I to akurat wtedy, gdy od wielu miesięcy wyniki dziecka były dobre. Do tego prezes usunęła rodziców z profilu Fb dziecka i publikowała, co tylko zechce.

Jedna z mam pisze: »szczerze… trochę się boję, jak sobie przypomnę horror wrrrrr te noce, te telefony… jezu… ale właśnie o to chodzi, byśmy się bali… ja mówię dość… jutro mam prawnika i będę chciała wyrwać się stamtąd«. Mamy dość, szukamy pomocy”.

W ciągu kilku kolejnych tygodni poznałem historię dziewięciu rodzin, których dzieci były lub nadal są podopiecznymi Fundacji Rycerze i Księżniczki.

Rycerze i Księżniczki

Fundacja powstała w 2015 roku. Założycielką i jednocześnie prezesem jest Anna Krawczyk. “Nasza Fundacja każdego dnia z głębokim zaangażowaniem walczy o życie i możliwość powrotu do zdrowia swoich podopiecznych. Wszyscy nasi dzielni Rycerze i Księżniczki, walczący ze swoimi Smokami, jakimi są ich choroby, muszą mieć szansę na wygraną bitwę” – czytamy na stronie fundacji.

Na leczenie swoich podopiecznych, których dziś jest około 40, fundacja zebrała już ponad 22 mln zł. Część zebranych kwot RiK bezpośrednio przelewa do szpitali na operacje lub w formie depozytu na leczenie. Reszta wydatków związanych m.in. z rehabilitacją podlega refundacji. Możliwe są dwie ścieżki: rodzic płaci sam, a fundacja zwraca koszty na podstawie rachunków i faktur, albo występuje do fundacji z wnioskiem o zapłatę.

Jeszcze do niedawna poszczególni rodzice mieli różne umowy. Niedawno fundacja podjęła próbę ujednolicenia ich.

Pełnomocnik fundacji Rycerze i Księżniczki: chciałbym bardzo, żeby niezadowolonych rodziców było mniej

Bianka

O tym, że złośliwy nowotwór zaatakował oba oczka Bianki, jej rodzice, Katarzyna i Paweł, dowiedzieli się pod koniec lipca 2016 roku. Lekarze w Polsce nie dawali nadziei, że dziewczynka będzie widzieć, dlatego rodzice zdecydowali się na leczenie w klinice w Nowym Jorku.

2 sierpnia 2016 roku podpisali umowę z Fundacją Rycerze i Księżniczki. Żeby wylecieć do Stanów, musieli zebrać 1,5 mln zł. W sumie w dwa tygodnie udało się uzbierać 2,1 mln zł.

Rodzice Bianki mówią jednak otwarcie, że gdyby mogli cofnąć czas, związaliby się z każdą inną fundacją, byle nie tą.

Pierwszy kontakt

Fundacja zakłada i prowadzi na Facebooku profil każdego ze swoich podopiecznych – to jeden z najważniejszych kanałów prowadzenia zbiórki. Rodzice Bianki zostali uczuleni przez innych, żeby uważali na to, co dzieje się z tym profilem.

– Jeżeli wszystko jest okej, to fajnie to wygląda. Pani prezes fundacji mówiła: daj nam dostęp do strony dziecka, my ci pomożemy, zajmiemy się, będziemy publikować, pisać, nagłaśniać, a ty się po prostu zajmij Bianką. I przez pierwsze dni tak to właśnie wyglądało. Później, gdy zaczęliśmy zadawać pytania, zaczęły się schody. Zaczęto na nas wymuszać nagrywanie filmów, jak dziecko płacze, żeby poruszyć serca ludzi – opisuje Katarzyna Socik-Drewnowska.

Już po kilku dniach zbiórki rodzice Bianki zaczęli zastanawiać się nad zmianą fundacji. Bali się jednak, że stracą zbyt wiele cennego czasu. – W tamtym momencie walczyliśmy o życie dziecka i każdy dzień miał znaczenie. Rycerze i Księżniczki to jedyna fundacja, która udostępniła nam konto tak szybko – tłumaczą Drewnowscy.

Dlatego zostali. O chorobie Bianki zrobiło się głośno w całym kraju.

Foto: Materiały prasowe

Trudna współpraca

Jak twierdzą Drewnowscy, problemy z fundacją na dobre zaczęły się po przylocie do Stanów. Gdy byli w samolocie, pani prezes opublikowała na Facebooku informację, że Bianka ma już załatwione mieszkanie. – W tym momencie ludzie, którzy pomagali nam je znaleźć, przestali to robić – opowiadają Drewnowscy. Ostatecznie na kilka dni rodzina musiała zatrzymać się w hotelu. Później rodzice Bianki długo musieli zabiegać o to, by fundacja zrefundowała im mieszkanie, które sami znaleźli.

Drewnowscy spierali się też z fundacją o koszty biletów do Stanów. – W jednym z przypadków te same bilety zarezerwowane przez fundację sama mogłam kupić za ponad 3 tys. zł taniej – mówi mama Bianki. Innym razem rodzice zaoszczędzili 7 tys. zł, bo wybrali inne linie lotnicze.

– Cała zbiórka na leczenie chorej na raka córki nie kosztowała mnie tyle nerwów, co współpraca z panią prezes Fundacji Rycerze i Księżniczki. Do tej pory mam tak, że dopada mnie skurcz żołądka i ogromny stres, gdy widzę e-maila z fundacji. Ręce mi się trzęsą – przyznaje mama Bianki.

“Jedna z mam codziennie wymiotowała”

– Tylko dzięki odrębnej zbiórce, która była prowadzona na stronie zrzutka.pl, mogliśmy trochę odciąć się od Fundacji RiK w taki sposób, że nie byliśmy od niej uzależnieni w 100 proc. – mówi Paweł Drewnowski.

– To, czego dotąd doświadczyliśmy ze strony fundacji, to jest dręczenie, ubezwłasnowolnienie i przemoc psychiczna, choć i to mało powiedziane. W życiu nie przeżyłam tyle stresu, oprócz choroby dziecka. Jestem chora, gdy muszę pisać do nich e-maile i odpowiadać na ich wiadomości. Ale zagryzam zęby, bo patrząc na to, co się dzieje, nie pozwolę, żeby robili coś takiego innym – opowiada mama Bianki.

– Jedną z mam pani prezes fundacji doprowadziła do tego, że codziennie wymiotowała. Mówiła mi: “Kasia, jestem całkowicie uzależniona. Nie mogę nic powiedzieć, bo ona mi nie zwróci pieniędzy”.

Umowa

– Przed podpisaniem umowy pani prezes zapewniała nas, że fundacja nie pobiera żadnych pieniędzy, że wszystkie środki idą na dziecko – mówią Drewnowscy. Ale tak nie jest.

W umowie mają zapis, że fundacja: “może przeznaczyć część środków zebranych na subkoncie Podopiecznego na inne niż opisane w niniejszej Umowie cele Statutowe Fundacji, w tym koszty związane z prowadzeniem zbiórki na rzecz podopiecznego, koszty administracyjne, koszty biurowe, koszty teleinformatyczne” oraz że wydatki te: “nie mogą przekroczyć 2 proc. środków zebranych na subkoncie oraz nie mogą być wyższe niż 2 proc. wartości kosztorysu”. Podobny zapis dotyczy kosztów związanych z akcją informacyjną.

– Do dziś nie wiemy, co to są te “koszty administracyjne” i w jaki sposób są one liczone. Mimo próśb nie otrzymaliśmy wyjaśnień w tej sprawie – mówią Drewnowscy. – Po pół roku od rozpoczęcia zbiórki pobrano 23 tys. zł. Teraz te koszty wzrosły do 30 tys. Dodatkowo za “promocję” Bianki na Facebooku fundacja potrąciła 10 tys. zł. Z ostatniej informacji wynika, że na cele informacyjne łącznie pobrano ponad 19,5 tys. zł – dodają.

– Nie czytaliście umowy przed podpisaniem? – dopytuję. – Czytaliśmy. Kropkami pozaznaczaliśmy nawet punkty, do których mieliśmy wątpliwości. Nie mieliśmy jednak czasu zasięgać opinii prawników. Proszę zrozumieć sytuację. Nasza córka była w bardzo ciężkim stanie. Trzymaliśmy w ręku umowę. W tym czasie odbieraliśmy mnóstwo telefonów od znajomych, typu: “Mamy pieniądze! Gdzie możemy je wpłacać?” RiK była jedyną fundacją, która dawała dostęp do konta zaraz po podpisaniu umowy – mówią Drewnowscy.

– Przed podpisaniem umowy nikt nas nie poinformował, że wszystkie dzieci mają ten sam numer konta, a poszczególne wpłaty rozróżnia się jedynie na podstawie dopisku – dodają. Dopiero w maju zeszłego roku wprowadzono osobne konta dla podopiecznych.

Foto: Materiały prasowe

Stan konta

Do tej pory rodzice Bianki tylko trzy razy otrzymali od fundacji informacje o stanie subkonta dziecka, choć zgodnie z umową takie zestawienia miały im być udostępniane nie rzadziej niż raz w miesiącu.

Katarzyna Socik-Drewnowska: – Przez cały zeszły rok nie otrzymałam ani jednego raportu, więc zwróciłam się do fundacji z prośbą o udostępnienie stanu konta dziecka. W odpowiedzi otrzymałam pismo z księgowości fundacji, że potrzebują rozliczenia ze szpitala w Stanach wpłaconego tam depozytu.

Z kolejnych e-maili z fundacji rodzice Bianki dowiedzieli się, że informacje na temat stanu konta dziecka mogą znaleźć w strefie rodzica na stronie www.rik.pl. – Gdy weszłam na stronę, wiedząc, jakie były refundacje, brakowało na koncie niemal 170 tys. zł – mówi mama dziewczynki. – Dodatkowo plik, który można ściągnąć ze strefy rodzica, jest stworzony w zupełnie innej formie niż ten, który otrzymywaliśmy wcześniej. To jest bardzo istotne, ponieważ poprzednio widziałam w zestawieniu każdą wpłatę i wypłatę z każdego dnia. W tym momencie wygląda to inaczej. Jest zestawienie zbiorcze z danego miesiąca, którego w żaden sposób nie można zweryfikować – dodaje.

Gdy rodzice Bianki poprosili o weryfikację stanu konta dziecka, fundacja odpisała, że pracuje na nowym systemie księgowym i postara się sprawę niezwłocznie wyjaśnić.

Po ponownym upomnieniu się o brakujące pieniądze, kwota na subkoncie Bianki wzrosła o ok. 160 tys. zł – z 646 tys. do 805 tys. zł. Nie wiadomo jednak, co by było, gdyby rodzice nie zorientowali się, że ze stanem konta może być coś nie tak. Mimo wielokrotnych próśb szczegółowego zestawienia dotyczącego wpływów i wydatków po 31 października 2017 roku nie otrzymali do dziś.

– Pamiętam, że była ta różnica. To była kwota za SMS-y. W nowym systemie nie było jeszcze dostępu do platformy SMS. Czekaliśmy na raport od pracownika z tej platformy, który miał wykazać, ile tych środków było. To nałożyło się tak w czasie, że jedna umowa z platformą się skończyła, druga się zaczęła, a osoba, która to wszystko koordynowała, się zmieniła – mówi Piotr Pelczar, pełnomocnik Fundacji Rycerze i Księżniczki.

Aneks na święta

15 grudnia 2018 roku Drewnowscy otrzymali do podpisania aneks do umowy z nowym porozumieniem i regulaminem. Do pliku dokumentów załączono kubek z logiem fundacji oraz bon na 100 zł – miał to być prezent na święta. Podobne dokumenty trafiły także do innych rodziców, których dzieci są podopiecznymi fundacji.

Katarzyna Socik-Drewnowska: – Patrząc na naszą starą umowę, nowe zapisy są dla nas szalenie niekorzystne. W informacji dodatkowej przedstawiciele fundacji piszą, że jeśli nie podpiszemy tych dokumentów, to “obsługa refundacji i udzielania informacji o zgromadzonych środkach może ulec opóźnieniu lub zostać znacznie utrudniona”. Dla nas to jest straszenie. Nie podpiszemy.

W pierwotnej umowie, która wciąż obowiązuje, rodzice Bianki mają zapis, że jeśli zdecydują się rozwiązać umowę z fundacją, mogą przenieść zebrane środki na leczenie dziecka do innej. Fundacja RiK zastrzega sobie jednak, że: “może przeznaczyć część zebranych środków na cele Statutowe Fundacji inne niż wynikające z treści niniejszej Umowy” oraz “że wysokość tych środków nie będzie wyższa niż 20 proc. zebranych środków”.

W przypadku podpisania nowego porozumienia i regulaminu wszystkie środki zebrane na leczenie dziecka – na wypadek gdyby rodzice chcieli zerwać umowę – zostałyby na koncie fundacji.

Kolejna sprawa: według nowego porozumienia, fundacja daje rodzicom możliwość gromadzenia środków z 1 proc. podatku, zastrzegając jednocześnie, że 5 proc. z tej kwoty “zostanie przeznaczone na cele statutowe Fundacji”. Ponadto 5 proc. ze środków zgromadzonych na rzecz podopiecznego zostanie przeznaczone na cele administracyjne i kolejne 5 proc. na cele statutowe, czyli łączne 10 proc.

Zapisy rozmów, do których dotarliśmy, pokazują, w jaki sposób pracownicy fundacji mają przedstawiać rodzicom warunki umowy. Instrukcje wydaje Anna Krawczyk.

AK: Dominika dzwoń do niej i czaruj

P1: Dominika już właśnie jedną teraz czaruje

AK: Niech nie zaczyna rozmowy od “bierzemy 10 proc” 🙂

P2: Tym kończę 🙂

AK: Nie kość 10 proc. Mów 5 proc. na cele statutowe i administracyjne. Resztę doczytają w umowie

P2: Ok

AK: 5 proc. na cele statutowe i administracyjne, a więc po 5 proc., ale w to się nie zagłębiaj za mocno. Przy omawianiu umowy owszem twardo i stanowczo. Natomiast nie zaczynaj od tego 🙂

P2: Spoko i tak najwięcej opowiadam jak działamy i później sygnalizuję, że pobieramy 10 – 5 na cele statutowe i 5 na administracyjne i potem przechodzę do 1 proc. i umawiam się na przesłanie umowy

AK: No i źle mówisz 10. Nie używaj 10. Mów 5 na administracyjne i statutowe. Jak ktoś zapyta, aha czyli 10, wtedy potwierdzaj

P2: No wiem, wiem. Następnym razem już będę tak mówić 🙂

O taki sposób komunikowania kosztów zbiórki zapytaliśmy prawnika fundacji Piotra Pelczara. – Podpisuję się pod tym, co napisała pani prezes. Sam napisałbym to jednak precyzyjniej. Natomiast uważam, że jest to prawdziwa informacja – komentuje.

“Poje**** was za przeproszeniem???? Natychmiast kasować!!!!! Dziewczyny włączcie myślenie!!!! Mamy z siatkówczakami na pieńku i wchodzicie na ich stronę i zapraszacie do podopiecznych rik???” – to z kolei reakcja pani prezes na komentarz fundacji na stronie jednego z podopiecznych.

– Gdybym miała komuś nie powiedzieć “uważaj na tę fundację”, to bym sobie nie wybaczyła. Chciałabym, żeby w końcu ktoś dokładnie sprawdził wszystkie jej finanse – mówi Katarzyna Socik-Drewnowska.

Strach

– Boimy się, że ruszając ten temat, stracimy wszystkie pieniądze uzbierane na leczenie dziecka. Chcemy znaleźć sposób, żeby uwolnić się od tej fundacji i mieć w końcu spokój psychiczny – opowiadają rodzice.

– Gdyby na koncie Bianki było mniej pieniędzy, powiedziałabym: bierzcie i róbcie co chcecie, mam dość. Moje życie i życie mojej rodziny nie może kręcić się cały czas wokół problemów z fundacją. Ale tych pieniędzy na koncie jest jeszcze ok. 800 tys. zł. Dlaczego mam pozwolić komuś, by robił z nimi, co tylko uzna za stosowne? – mówi mama Bianki.

Bez refundacji

Bianka cały czas jest poddawana rehabilitacji. Dziewczynka tylko częściowo widzi lewym okiem, a prawym okiem widzi na poziomie minus 2,5. Co najmniej do ósmego roku życia rodzice będą musieli latać z córką na kontrole do Stanów. Ostatnia kontrola miała miejsce na początku marca.

Blisko dwa tygodnie po spotkaniu z Drewnowskimi odbieram telefon od pani Katarzyny. Chwilę wcześniej otrzymała e-maila od prawnika fundacji. Jest roztrzęsiona. – Dostałam odpowiedź ws. refundacji. Fundacja nie chce nam zwrócić pieniędzy nawet za rehabilitację Bianki! Niby mamy pieniądze na koncie dziecka, ale nie możemy z nich korzystać – mówi.

Ponownie się spotykamy. Mama Bianki pokazuje mi zestawienie wydatków za 2018 rok, których fundacja nie zrefundowała.

Z kwoty ok. 34 tys. zł fundacja zwróciła Drewnowskim ok. 25,5 tys. zł. – Występując o refundację, wnioskowałam o zwrot kosztów niemal tych samych rzeczy, które były refundowane wcześniej – mówi pani Katarzyna.

Fundacja nie chce zrefundować m.in.:

– zajęć na basenie oraz z końmi, które są formą rehabilitacji wskazaną przez lekarzy;

– zajęć u tyflopedagoga, który zajmuje się rehabilitacją wzroku;

– zajęć tanecznych;

– konsultacji alergologicznej;

– wsparcia psychologicznego dla mamy Bianki mimo potwierdzenia, że takie wsparcie jest refundowane

Pani Katarzyna szykuje odwołanie.

– Zajęcia na basenie oraz zajęcia z końmi mają związek z choroba? – pytam. – Wszystkie te zajęcia są formą rehabilitacji dla Bianki, zgodnie ze wskazaniami lekarskimi oraz orzeczeniem o niepełnosprawności i orzeczeniem o potrzebie wspomagania wczesnego rozwoju. Lekarka, u której byłam z Bianką, zaleciła, że u córki wskazana jest szeroka terapia ogólnorozwojowa – tłumaczy pani Katarzyna. Zapewnia, że wszystkie stosowne orzeczenia wystawione przez państwową instytucję odnośnie zaleceń lekarskich, przedstawiła fundacji, publikowała je ponadto na profilu Bianki na Fb, który fundacja udostępnia na swojej stronie.

W zaleceniach lekarskich czytamy, że zajęcia ruchowe, z pozoru niezwiązane z chorobą, są dziewczynce bardzo potrzebne. Dzięki nim uczy się zachowywać równowagę i orientować w przestrzeni. To nie tylko zabawa, ale też forma rehabilitacji.

– Bardzo trudno jest mi powiązać terapię ze zwierzętami z chorobą nowotworową. Nie wiem, w jaki sposób koń wyleczy nowotwór. Może poprawiać samopoczucie dziecka – tłumaczy Piotr Pelczar.

Foto: Materiały prasowe

Agatka

Z rodzicami ponad 3-letniej Agatki z Mirkowa pod Wrocławiem, Katarzyną i Maciejem Kobyłeckimi, spotkałem się rok po rozwiązaniu przez nich umowy z Fundacją Rycerze i Księżniczki. Dziewczynka także zmagała się z siatkówczakiem. Rak zaatakował jej lewe oczko. Nowotwór zdiagnozowano we wrześniu 2016 roku. Rodzice zdecydowali się na leczenie dziecka w tej samej klinice, którą wybrali rodzice Bianki – u dra Abramsona w Nowym Jorku.

Koszty zbiórki dla Agatki oszacowano na 1,4 mln zł. Sam depozyt, który wpłacono do szpitala w Nowym Jorku, wyniósł ok. 700 tys. zł. Do tego każda z trzech chemii (początkowo zakładano, że mogą być cztery) miała wynieść niespełna 130 tys. zł. Reszta kwoty to koszty okołomedyczne.

– Zdecydowaliśmy się na współpracę z Fundacją Rycerze i Księżniczki, bo wiedzieliśmy, że podopieczną tej fundacji jest Bianka i zbiórka poszła szybko – mówi Katarzyna Kobyłecka, mama Agatki. – Przy chorobie dziecka wybór fundacji był dla mnie mało istotny. Nie myślałam o tym, że w fundacji może się dziać coś złego, co mogłoby nam komplikować życie. Dziś wiem, jak bardzo się myliłam – dodaje.

Przed i po

– Pierwszy raz z panią prezes rozmawialiśmy przez telefon. Naprawdę ciepła i wspaniała osoba. Mówiła: nie martwcie się o nic, zajmijcie się swoim chorym dzieckiem, a ja zajmę się resztą, mam w tym doświadczenie – mówi mama Agatki.

– W umowie mogło być wszystko napisane, a i tak pewnie byśmy podpisali. Żeby ratować życie naszego dziecka, zawarlibyśmy pakt z diabłem. Agatka przyjmowała już wtedy chemię, a my chcieliśmy ruszyć ze zbiórką pieniędzy – opowiada kobieta. – Przed podpisaniem umowy wszystko było okej, był czas na rozmowy z nami. Później podejście do nas się zmieniło – opowiadają Kobyłeccy.

Tata dziewczynki: – Działania, które chcieliśmy podejmować, były przez fundację tłumione. Zgłosiła się do nas pani, która chciała założyć bazarek z fantami dla Agatki. Nie widziałem w tym nic złego. Gdy pani prezes dowiedziała się o tym, kazała mi natychmiast zakończyć tę zbiórkę. Powiedziała, że robi się chaos, że jak nie zakończymy tego bazarku, to ona nie będzie nam pomagać. Żeby nas postraszyć, na moment przestała zajmować się stroną dziecka na Facebooku.

Kobyłeccy mówią, że gdy byli “posłuszni”, zbiórka na ich córkę szła dobrze, ale kiedy tylko zaczęli pytać i prosić o rozliczenia, pieniądze na konto Agatki zaczęły płynąć jakby mniejszym strumieniem.

Są pieniądze, nie ma pieniędzy

Pan Maciej pokazuje mi wiadomość od prezes fundacji z 2 listopada 2016 roku, że na konto Agatki ktoś wpłacił 700 tys. zł. – Po chwili napisała, że to pomyłka, że bank popełnił błąd – opowiada.

– Po jednej ze zbiórek wpłaciliśmy na konto Agatki jednorazowo 15 tys. zł. Widzieliśmy po pasku zbiórki, który był dla nas miernikiem zebranych pieniędzy, że kwota nie wzrosła, mimo że pani prezes zapewniała, że wszystkie wpłaty zostały zaksięgowane – opowiada Maciej Kobyłecki. Kwota zwiększyła się dopiero po kilku dniach. – Mamy wrażenie, że te pieniądze wpłynęły na konto tylko dlatego, że my się o nie upomnieliśmy.

– Z pierwszego z zestawień, które otrzymaliśmy 30 listopada 2016 roku wynikało, że na koniec listopada kwota wypłat z konta przewyższała kwotę dokonanych wpłat, byliśmy więc prawie 3 tys. zł na minusie – mówi pani Katarzyna. – Kilka dni później po naszych pytaniach i dociekaniach okazało się, że jesteśmy jednak 52 tys. zł na plusie.

Darowizna dla…

Zgodnie z umową, którą podpisali Kobyłeccy, wpłaty na leczenie Agatki powinny być zatytułowane jej imieniem i nazwiskiem. – Pani prezes zapewniała nas, że wszystkie wpłaty są weryfikowane m.in. przez panią Dominikę z biura rachunkowego i nawet złotówka nie ma prawa trafić gdzieś niezgodnie z celem – opowiada pan Maciej.

Zaraz potem przedstawia mi zestawienie ze zbiórki Agatki, na którym jedna z wpłat powinna być przeznaczona “dla Kornela”.

Foto: Materiały prasowe

Datki dla Agatki

Gdy ruszyła zbiórka na leczenie, fundacja założyła na Facebooku profil “Datki dla Agatki”. – My mieliśmy przesyłać pani prezes zdjęcia, pisać, co się u nas dzieje, a ona miała publikować. Ona była administratorem, a my byliśmy moderatorem. Nasze posty były jednak przez fundację usuwane lub edytowane. Przechwytywane były też wiadomości kierowane bezpośrednio do nas – mówią Kobyłeccy.

– Na początku lutego 2017 roku zostaliśmy usunięci ze strony. Nie mogliśmy odpowiadać na prywatne wiadomości, komentować postów. Pozbawiono nas możliwości jakiegokolwiek działania na stronie. Nie wiem, dlaczego – dodają.

Rodzice założyli więc profil “Agata Kobyłecka kontra siatkówczak”. – Sami publikowaliśmy tam posty, a tymczasem ktoś z fundacji kopiował zdjęcia Agatki na profil “Datki dla Agatki” i pisał np., że rodzina prosi o pomoc. My w tym momencie nie prowadziliśmy już zbiórki, bo finansowanie leczenia było zapewnione – mówi Katarzyna Kobyłecka.

Rodzice pokazują mi screen z profilu “Datki dla Agatki” z 2 listopada 2017 roku. “Już za dwa tygodnie Agatka leci do szpitala na kolejną kontrolę oczu! (…) Do zakończenia zbiórki pozostaje tak niewiele. Przed Agatką jeszcze wiele kontroli i badań, na które wciąż brakuje pieniążków” – czytam.

Pod koniec listopada 2017 roku Kobyłeccy zwrócili się do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych z wnioskiem o kontrolę. Sprawa dotyczy przetwarzania danych Agatki oraz jej rodziców przez fundację, m.in. na stronie “Datki dla Agatki”. Zdaniem Kobyłeckich – działo się to bez ich zgody. – Sprawa do dziś jest w toku – mówi pan Maciej. Wraz z zerwaniem umowy z fundacją facebookowy profil “Datki dla Agatki” został usunięty.

– Będąc w fundacji, mieliśmy poczucie, że stosowano wobec nas przemoc psychiczną. Wiele nocy nie przespaliśmy z tego powodu. Wyrzucenie nas z profilu córki, wywieranie presji, że cały czas nie zebraliśmy całej kwoty, wzbudzanie w nas poczucia winy, że nie działamy dla dobra naszego dziecka, to nie są normalne zachowania – mówi pan Maciej. – Na myśl o kolejnym e-mailu z fundacji robiło mi się słabo – zaznacza pani Katarzyna.

Druga zbiórka

Równolegle do zbiórki za pośrednictwem Fundacji RiK, znajomi Kobyłeckich założyli komitet społeczny “Pomóżmy Agatce” i rozpoczęli zbiórkę na leczenie dziecka. Pieniądze były zbierane do puszek. Przez rok, od 5 października 2016 do 1 października 2017 roku, zebrano 300 tys. zł.

– Pani prezes fundacji chciała, żeby wszystkie pieniądze z tej zbiórki trafiały na konto fundacji – podkreślają Kobyłeccy. – Kiedy zorientowaliśmy się, że fundacja nie prowadzi rzetelnych rozliczeń, poprosiliśmy komitet, aby zebrane pieniądze pozostawały już na koncie Agatki, niezależnym od fundacji. Dzięki temu staliśmy się niezależni finansowo od fundacji i mogliśmy zapewnić leczenie córce – dodają.

– RiK nie miał wówczas zarejestrowanej zbiórki publicznej i nie miał prawa zbierać w ten sposób pieniędzy. Zbiórka publiczna prowadzona przez komitet z zaprzyjaźnionej kancelarii była zgodna z prawem – zapewnia Maciej Kobyłecki.

Trzy billboardy

Jeszcze przed rozwiązaniem umowy Kobyłeccy prosili fundację o zaprzestanie wykorzystywania wizerunku rodziny i Agatki w celach promocyjnych zbiórki, gdyż kwota potrzebna na leczenie została zebrana.

– W 2017 roku przez kilka miesięcy prosiliśmy też, by fundacja zaprzestała prowadzenia zbiórki na rzecz Agatki. W październiku 2017 roku nasza prawniczka ponowiła tę prośbę – mówi Katarzyna Kobyłecka. – Tymczasem w listopadzie 2017 roku fundacja wywiesiła trzy billboardy z pobranym z naszego profilu zdjęciem dziecka, numerem SMS i hasłem “Pomóż nam uratować Agatkę” – dodaje.

K. Kobyłecka: – Skoro pani prezes już od kilku miesięcy wiedziała, że chcemy rozwiązać umowę, to po co promowała tę zbiórkę? Pisała nam przecież, że wszystkie zebrane pieniądze i tak zostaną na koncie fundacji. Czy ona robiła to z myślą o pomocy dla mojego dziecka? – pyta retorycznie. – Dla mnie sprawa jest oczywista. To było działanie po to, żeby zebrać pieniądze dla fundacji, a nie na leczenie Agatki – dodaje.

Pan Maciej: – Nie wiemy, czy billboardów nie było więcej. Dla nas to były niepotrzebnie wydane pieniądze i wykorzystywanie wizerunku oraz prowadzenie zbiórki wbrew naszej woli.

Foto: Materiały prasowe

Koniec współpracy

– Po akcji z billboardami straciliśmy całkowicie nadzieję na normalne wyjście z sytuacji – mówią rodzice.

Pod koniec 2017 roku Kobyłeccy wypowiedzieli umowę z fundacją, zostawiając wszystkie zebrane środki na leczenie ich córki na koncie fundacji, bo taki też mieli zapis w umowie. Jak mówią – do dziś nie wiedzą, ile przepadło. Przypuszczają, że mogło to być ok. 40 tys. zł. Wcześniej, przez kilka miesięcy próbowali porozumieć się z fundacją ws. przeniesienia środków do innej fundacji. Ostatecznie RiK się na to nie zgodziła, choć z początku była skora to zrobić.

– Pomimo zapisu o zatrzymaniu środków przez fundację po rozwiązaniu umowy istnieje możliwość przekazania ich na inny podmiot, inną fundację, na którą sobie życzy opiekun – mówi Piotr Pelczar. W tym przypadku tak się jednak nie stało.

– Byliśmy zwodzeni przez długi czas. Do dziś nie możemy doprosić się rzetelnego rozliczenia. W trakcie trwania zbiórki, zgodnie z umową, powinniśmy “nie rzadziej niż raz w miesiącu” otrzymywać informację o wysokości przekazanych środków na rzecz Agatki, datach wpłat oraz kwotach faktur dokumentujących wypływ środków z konta. Ale tak nie było. Dla nas to jest brak transparentności – mówią Kobyłeccy.

– Co nas teraz zmobilizowało do działania? To, że zaczęli się do nas odzywać inni rodzice z tymi samymi problemami z fundacją – mówią. – Nie wierzymy w to, że tam jest wszystko w porządku. W tej fundacji nie liczy się dobro dziecka, tylko zebranie jak najwięcej pieniędzy dla fundacji.

Inni też mają kłopoty

W wielu przypadkach problemy się powtarzają. Brak zestawień finansowych, wymaganie zbiórki 1 proc. od podatku, ciągłe problemy, doprowadzanie rodziców do stanów lękowych – to doświadczenie kilku kolejnych rodzin, które współpracowały lub współpracują z Fundacją Rycerze i Księżniczki.

Rodzice Bartusia chcą wiedzieć, dlaczego z zebranej kwoty fundacja pobrała na cele statutowe aż 75 tys. zł.

– Jak widziałam, że pani prezes do mnie dzwoni, to cała się trzęsłam. Bałam się, że zaraz znowu będzie jakiś problem. Na samą myśl, że panu o tym mówię, zaczynam się denerwować – opowiada mama chłopca. Wraz z mężem także dostali aneks do umowy, ale nie zamierzają go podpisać.

Dlatego też rodzice zdziwili się, gdy na profilu dziecka na Facebooku fundacja w zdjęciu w tle umieściła informację, że ich syn zbiera u nich 1 proc. Kobieta sama usunęła zdjęcie ze strony.

Pani Karolina, mama Basi: – Pojechaliśmy na wizytę kontrolną do Stanów. Na miejscu okazało się, że córka musi mieć zrobione badanie pod narkozą. Trzeba było zapłacić ok. 10 tys. dol. Pani z fundacji powiedziała, że nie jest nam w stanie tak szybko przesłać tych pieniędzy i żebyśmy zorganizowali się sami. To stanęliśmy pod kościołem, zebraliśmy pieniądze i wpłaciliśmy na konto szpitala. Później otrzymaliśmy z fundacji za to reprymendę.

– Dopóki pozwalaliśmy pani prezes, żeby na nas krzyczała i wywierała presję, to było jeszcze w porządku. Jak zaczęliśmy stawiać granice i nie pozwalać sobie na pewne rzeczy, zablokowała nas na Facebooku i nie odbierała od nas telefonów. Będąc w RiK, nie wiadomo, ile ma się pieniędzy – kwituje mama dziewczynki.

– Jak zbiórka zbliża się do końca, to ona jest zatrzymywana przez panią prezes, żeby ludzie myśleli, że nie idzie. Pieniądze, które są wpłacane na leczenie dziecka, nie są księgowane i pokazywane na pasku zbiórki. Ma to zmobilizować ludzi do kolejnych wpłat. Pani prezes mówiła nam o tym otwarcie – opowiada mama Basi.

Pani Karolina żałuje, że nigdy nie nagrała rozmowy z panią prezes, żeby mieć twardy dowód. Niedługo po naszej rozmowie wysłała do fundacji pismo ws. rozwiązania umowy.

Mama Przemka wspomina, że wojna z panią prezes rozpoczęła się, gdy nie chciała zbierać 1 proc. od podatku w jej fundacji.

– Oczywiście, jak się ktoś nie zgadza z panią Krawczyk, to jest najgorszy. Ona tak traktuje ludzi. Od byłych pracowniczek fundacji wiem, że jak się z nią nie zgadzasz, to masz problem. Pani prezes ma zawsze rację, nawet jak jej nie ma. Mnie chciała wmówić, że nie zgadzając się na zbiórkę 1 proc., odmawiam pomocy mojemu dziecku. A przecież to nieprawda. Od tej pory pani prezes się do mnie nie odzywa – mówi pani Klaudia.

Jak twierdzi, do dziś fundacja nie przyznała jej także dostępu do strefy rodzica, gdzie można śledzić historię wpłat i wypłat na koncie dziecka. – O tym, że w ogóle jest coś takiego, dowiedziałam się od innych. Nie mam pojęcia, jak mogłabym się tam zalogować. Z fundacji nie otrzymałam w tej sprawie żadnej informacji – zaznacza.

Kobieta zorientowała się także, że na koncie jej dziecka brakuje sporej sumy. Po jej interwencji kwota zbiórki została uzupełniona. Skąd wynikał błąd? “Wina księgowości”.

Pan Grzegorz, tata Dawida: – Chciałbym, aby jakiś podmiot zewnętrzny skontrolował fundację i sprawdził, czy te pieniądze faktycznie są, bo docierają do mnie głosy, że środków na koncie może być mniej od deklarowanych. Nie chcę się martwić o pieniądze zebrane na leczenie dziecka.

– Nawet jeśli kontrola niczego nie wykaże, to sam fakt represyjnej formy zarządzania fundacją przez panią prezes nie służy ani mnie, ani mojej żonie. Dlatego chcemy się rozstać z fundacją – dodaje.

Kacper podopiecznym Fundacji Rycerze i Księżniczki był od 2017 do 2018 roku. – Jesteśmy chyba jedyną rodziną, której udało się stamtąd uciec, rozwiązać umowę i zabrać pieniądze do innej fundacji – mówi pani Elżbieta, mama chłopca. – Nie mamy pewności, czy udało się odzyskać wszystkie pieniądze, które zebraliśmy na leczenie dziecka. Chyba nigdy się nie dowiemy, ile środków tak naprawdę tam było – dodaje.

– Każdy bał się wychylić. W rozmowie z panią Krawczyk powiedziałam, że innym rodzicom kwoty też się nie zgadzają, a rozwiązując umowę, nie zostawię w jej fundacji ani złotówki. Pani Krawczyk wiedziała, że pójdę z tym do mediów – przekonuje pani Elżbieta.

Kobieta opowiada, że przed rozwiązaniem umowy znalazło się kilkadziesiąt tysięcy złotych, których wcześniej nie mogła się doliczyć. Wywalczyła sobie także prawo do dalszego prowadzenia profilu dziecka na Facebooku. – Nie podobało mi się to, że będąc w fundacji, byłam zmuszana do naciągania postów, niemalże do uśmiercania w nich mojego dziecka, żeby tylko zbiórka lepiej szła – podkreśla.

– Nie znam rodziny, która by nie miała problemu z tą fundacją, a jak jest taka, która nie ma, to jeszcze nie wie, że w pewnym momencie okaże się, że nie ma pieniędzy – podsumowuje.

Spośród wszystkich rodzin, z którymi rozmawiałem, tylko jedna nie doświadczyła żadnych kłopotów z fundacją. – U nas było wszystko dobrze. Robili przelewy do szpitali. Nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. To, co zostało na koncie, wykorzystujemy na rehabilitację. Wygląda to tak, że ja płacę, wysyłam faktury do fundacji i dosłownie po trzech dniach otrzymuję zwrot pieniędzy – mówi pani Ewa, mama Julka.

Kuba

Kuba ma niespełna trzy lata, urodził się bez kości strzałkowej. Jego prawa nóżka jest krótsza od lewej o ok. 5 cm i ma tylko trzy palce. Groziła mu amputacja.

Rodzice zapisali się do fundacji, gdy dr Paley ze szpitala na Florydzie podjął się operacji chłopca. Aby zabieg doszedł do skutku, rodzice potrzebowali ok. 800 tys. zł. Doliczając do tego koszty okołomedyczne, celem było zebranie 1 mln zł.

W pewnym momencie okazało się, że dr Paley przyjedzie do Polski i jest okazja, by chłopiec został zoperowany w Warszawie. – To była niepowtarzalna szansa. Okazało się, że zamiast prawie miliona za operację w Stanach, w Polsce zapłacimy 275 tys. zł – mówi pan Andrzej, tata chłopca.

Żeby operacja doszła do skutku, miesiąc przed zabiegiem trzeba było wpłacić zaliczkę – 55 tys. zł. – Pani Krawczyk nie wpłaciła tych pieniędzy. Operacja nie przepadła, ponieważ zaliczkę wpłaciła prezes drugiej fundacji, do której należymy – mówi tata chłopca.

– Próbowałem tłumaczyć pani Krawczyk, że przecież środki były zbierane na operację u dra Paleya i to chyba lepiej, że nie musimy lecieć do Stanów, a operacja będzie dużo tańsza. Nie dała się przekonać – dodaje. Rodzice byli jednak przekonani, że RiK wpłaci resztę kwoty na operację.

Na dzień przed zabiegiem rodzice dowiedzieli się, że operacji nie będzie, bo Fundacja RiK nie zapłaciła. – Syn miał wtedy robiony rezonans. Żona została z nim w szpitalu, a ja pojechałem ze szwagierką do siedziby fundacji. Postraszyliśmy panią prezes telewizją.

– W końcu uległa. Pojechaliśmy do notariusza, gdzie podpisaliśmy akt, że jeśli operacja zostanie wykonana, to pieniądze przechodzą na instytut dra Paleya, a jeśli nie, to wracają na konto fundacji – dodaje.

Jak twierdzą rodzice, to oni wspólnie z przedstawicielami powstałej w Polsce filii amerykańskiego instytutu dra Paleya wyszli z propozycją, by pieniądze na operację zostały wpisane na depozyt notarialny.

Miesiąc po operacji rodzice wypowiedzieli umowę z fundacją. – Nie wyobrażaliśmy sobie dalszej współpracy. Pomijam już fakt, że z 270 tys. zł fundacja pobrała ok. 65 tys. zł – zaznacza pan Andrzej. Wychodząc z RiK, rodzice nie przenieśli do innej fundacji ani złotówki.

Praca w fundacji

Pani Magda była współpracowniczką prezes Anny Krawczyk. Z Fundacją Rycerze i Księżniczki pożegnała się w 2018 roku.

– Jak wyglądała praca w RiK? – pytam. – Pomagałyśmy zbierać pieniądze na leczenie i rehabilitację, głównie dzieci. Na tym polegała nasza działalność – mówi. – Dlaczego pani odeszła? – dopytuję. – Chyba nie spełniłam oczekiwań pani prezes.

Informacje o tym, że w fundacji nie dzieje się dobrze, zaczęły docierać do pani Magdy, gdy jeszcze pracowała w RiK. Dziś otrzymuje informacje od niektórych rodziców, że na koncie ich dziecka brakuje pieniędzy. – Nie wiem, z czego to wynika i skąd się pojawiły takie braki. Sama jestem w szoku, że takie rzeczy się dzieją – zaznacza.

Zdaniem pani Magdy jedyną osobą, która ma nieograniczony dostęp do konta fundacji, jest pani prezes. – Nikt z pracowników nigdy nie miał dostępu do konta. Wszystkie informacje o stanie środków naszych podopiecznych miałyśmy od pani prezes. Wydaje mi się, że jedyną osobą, która mogła dokonywać płatności z konta, była właśnie ona – przekonuje.

Pani Magda: – Anna Krawczyk jest dosyć charakterystyczną i specyficzną osobą. Jest mocno autorytarna. Ma być tak, jak ona chce i kropka. Nie przyjmuje żadnych sugestii i rad. W zeszłym roku tuż przed galą charytatywną zmarło troje naszych podopiecznych. Sugerowałyśmy, że to nie czas na tego typu eventy. Impreza jednak się odbyła, bo tak chciała.

Pani Monika jest kolejnym byłym pracownikiem Fundacji RiK. – Działalność fundacji to walka o pozyskiwanie kolejnych podopiecznych, którzy stają się “materiałem zbiórkowym”, dostarczającym środki finansowe odprowadzane z zebranych kwot. Pani prezes jest głównym beneficjentem tych środków z puli administracyjnej – mówi pani Monika. – Fundacja to jest biznes, sposób na życie – dodaje.

Z relacji pani Moniki wynika, że podopieczni fundacji podzieleni są na trzy kategorie: żyjemy z nimi dobrze, mamy z nimi kosę i nietykalni, których się boimy. W drugiej i trzeciej grupie znajdują się m.in. rodzice “siatkówczaków”.

– Pani prezes każdego rodzica podopiecznego fundacji traktuje jako potencjalnego oszusta – mówi pani Monika.

Wolontariat

Pani Daria przez rok pomagała podopiecznym fundacji m.in. przy aukcjach i zbiórkach. Organizowała też kwesty na rzecz podopiecznych. – Nigdy nie miałam podpisanej umowy wolontariackiej. Pomagałam jako wolny strzelec. Nie fundacji, tylko konkretnym dzieciom – mówi.

– Dlaczego pani już nie pomaga? – pytam. – Zraziłam się do fundacji, gdy dowiedziałam się, w jaki sposób potraktowała jednego z podopiecznych. Rodzice dziecka mieli problem, żeby określić, jaką dokładnie kwotę mają na koncie i musieli prosić się o refundacje. W końcu udało im się wszystko wyjaśnić, ale było to niezwykle trudne. Niesmak pozostał – opowiada.

Duże liczby

W 2017 roku przychód fundacji wyniósł 6,2 mln zł. Koszty administracyjne wyniosły natomiast prawie 1,8 mln zł, czyli blisko 35 proc. – To bardzo dużo – mówi osoba, która przez lata prowadziła dużą fundację, która także prowadziła zbiórki na leczenie dzieci.

Dla porównania rok wcześniej przychód fundacji wyniósł 12,2 mln zł, a koszty administracyjne 60 tys. zł (według sprawozdania finansowego za 2016 r.), choć w sprawozdaniu za 2017 r. można przeczytać, że było to nieco ponad 1 mln zł.

– W 2016 roku sprawozdanie było sporządzone prawidłowo. Sprawozdanie za 2017 rok zawierało błędną wartość wyjściową za 2016 rok i również błędną wartość końcową. Będzie robiona korekta sprawozdania – tłumaczy Piotr Pelczar.

Zdaniem prawnika fundacji przy sporządzaniu sprawozdania finansowego za 2017 rok połowa środków administracyjnych została błędnie zakwalifikowana.

Interwencja Morawieckiego

3 grudnia 2017 roku z interwencją poselską ws. RiK do zarządu fundacji zwrócił się Kornel Morawiecki. W piśmie, które trafiło do fundacji, ojciec premiera prosił o wyjaśnienie kilku kwestii, m.in. tego, w jaki sposób księgowane są środki na poszczególnych podopiecznych oraz czy treści zamieszczane na profilach podopiecznych są uzgadniane z ich opiekunami. Były też pytania o finanse fundacji. Cały dokument liczył 14 pytań.

Na większość z nich fundacja nie udzieliła odpowiedzi. W piśmie przesłanym Morawieckiemu 27 grudnia 2017 roku, podpisanym przez Annę Krawczyk, czytamy, że: “zakres interwencji wykracza poza przepisy powszechnie obowiązujące (…) oraz nakłada na Fundację konieczność podjęcia dodatkowych czynności finansowo-księgowych, które nie są wymagane przepisami prawa”.

Prezes fundacji pisze także: “Uprzejmie prosimy o wskazanie, jakiej sprawy dotyczy interwencja poselska oraz propozycji sposobu jej załatwienia”.

Na tych dwóch pismach interwencja poselska się zakończyła. Kornel Morawiecki nie podjął kolejnych kroków.

Pani prezes

Bardzo chciałem, by Anna Krawczyk odniosła się do wszystkich poruszonych w tekście kwestii. Pierwszą rozmowę zaplanowaną na 28 lutego pani prezes odwołała ze względu na zwolnienie lekarskie (jest w zaawansowanej ciąży). Kolejny termin wyznaczyliśmy na 15 marca. Kilka dni przed spotkaniem Anna Krawczyk tłumaczyła, że musi odwołać wywiad ze względu na chorobę syna. Zamiast siebie do wywiadu wyznaczyła prawnika fundacji. Całą rozmowę można przeczytać tutaj.

*** Imiona wszystkich osób bez nazwisk zostały w tekście zmienione.

키워드에 대한 정보 fundacja rycerze i księżniczki telefon

다음은 Bing에서 fundacja rycerze i księżniczki telefon 주제에 대한 검색 결과입니다. 필요한 경우 더 읽을 수 있습니다.

See also  Sergiu Celibidache Pronunciation | How To Pronounce Sergiu Celibidache (Romanian/Romania) - Pronouncenames.Com 답을 믿으세요
See also  울드리지 계량경제학 Pdf | 계량경제학 시작하려고 마음 먹었다면? 서울대 경제학과 선배의 친절한 계량경제학 개념완성 강좌! 답을 믿으세요

See also  Zaświadczenie O Dochodach Z Niemiec | Zaświadczenia O Dochodach Z Polskiego Urzędu Skarbowego. 35 개의 자세한 답변

이 기사는 인터넷의 다양한 출처에서 편집되었습니다. 이 기사가 유용했기를 바랍니다. 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오. 매우 감사합니다!

사람들이 주제에 대해 자주 검색하는 키워드 Fundacja Rycerze i Księżniczki 1%

  • 동영상
  • 공유
  • 카메라폰
  • 동영상폰
  • 무료
  • 올리기

Fundacja #Rycerze #i #Księżniczki #1%


YouTube에서 fundacja rycerze i księżniczki telefon 주제의 다른 동영상 보기

주제에 대한 기사를 시청해 주셔서 감사합니다 Fundacja Rycerze i Księżniczki 1% | fundacja rycerze i księżniczki telefon, 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오, 매우 감사합니다.

Leave a Comment