Życie Na Wsi Blog | Życie Na Wsi Bez Wygód, Jak Wygląda Mój Dzień Z Trójką Dzieci 빠른 답변

당신은 주제를 찾고 있습니까 “życie na wsi blog – życie na wsi bez wygód, jak wygląda mój dzień z trójką dzieci“? 다음 카테고리의 웹사이트 https://ppa.charoenmotorcycles.com 에서 귀하의 모든 질문에 답변해 드립니다: https://ppa.charoenmotorcycles.com/blog. 바로 아래에서 답을 찾을 수 있습니다. 작성자 Zwyczajna kobieta 이(가) 작성한 기사에는 조회수 68,358회 및 좋아요 1,793개 개의 좋아요가 있습니다.

życie na wsi blog 주제에 대한 동영상 보기

여기에서 이 주제에 대한 비디오를 시청하십시오. 주의 깊게 살펴보고 읽고 있는 내용에 대한 피드백을 제공하세요!

d여기에서 życie na wsi bez wygód, jak wygląda mój dzień z trójką dzieci – życie na wsi blog 주제에 대한 세부정보를 참조하세요

📩: [email protected]
fb: https://www.facebook.com/Zwyczajna-Kobieta-102163088391825/
ig: @mamaweganka
🪵Jesteś zainteresowany malunkami na drewnie?
Napisz e-mail 📩 [email protected]
fb: https://www.facebook.com/nadrewnierekodzielo
ig: @na_drewnie_rekodzielo
Darmowe książki elektroniczne
https://drive.google.com/drive/folders/1jGnGjEwyIt1dQv8kQuFRUZHw7y5es9zY?usp=sharing
Zniżka 5% na zakupy na www.zdrowiemojapasja.pl pod hasłem: zwyczajnakobieta
❓CO POLECAM❓
Jaki blender polecam?
https://zdrowiemojapasja.pl/pl/p/BLENDER-LIFEENERGY/704
Jaką wyciskarkę do soków polecam?
https://zdrowiemojapasja.pl/pl/p/Wyciskarka-RHINO-jednoslimakowa-BYZOO/556
Jaki dyfuzor powietrza polecam? (Aromaterapia i koloroterapia)
https://zdrowiemojapasja.pl/pl/p/Dyfuzor-do-aromaterapii-i-koloroterapii-Taowell-NATURA-MINI-Plus-Olejek-Poczuj-radosc/844
Jaki ozonator polecam? (Z funkcją jonizacji powietrza)
https://zdrowiemojapasja.pl/pl/p/Ozonator-z-jonizatorem-Wenon-MF-308/972
Jaką książę o porodzie naturalnym polecam?
Irena Chołuj \”Urodzić razem i naturalnie\”

życie na wsi blog 주제에 대한 자세한 내용은 여기를 참조하세요.

Moje życie na wsi

Moje życie na wsi … Izabela Runkiewicz “Bubisa”: To jest opowieść o tym, jak dziewczyna z miasta radzi sobie z życiem na wsi… i co robi z wolnym czasem …

+ 여기에 더 보기

Source: my-cottage-life-bubisa.blogspot.com

Date Published: 11/22/2022

View: 7365

Uroki życia na wsi – Słodko Słodka

Życie na wsi cały czas się zmienia i również ewoluuje na lepsze, ale zapewne są … piszę prostym językiem, blog prowadzę po domowemu.

+ 더 읽기

Source: slodkoslodka.pl

Date Published: 7/15/2022

View: 6998

Życie na wsi – Hodowla Słów

Jak nam się żyje na wsi? Czego się nie spodziewałyśmy, a co nas pozytywnie zaskoczyło, o tym wszystkim na blogu Hodowli Słów.

+ 더 읽기

Source: calkiemnudnezycie.pl

Date Published: 9/13/2022

View: 818

Życie na wsi- jak mieszka się na wsi? Plusy i minusy

Niestety, życie na wsi to nie tylko fajne zdjęcia na instagram czy facebook. O mieszkanie we własnym domu też trzeba dbać, a często liczy więcej …

+ 여기를 클릭

Source: wposzukiwaniu.pl

Date Published: 2/20/2022

View: 6853

Superblog o ucieczce na wieś

Jak żyć zdrowo, kochać, pracować i nie zwariować? Plusy i minusy życia na wsi. Dobra energia. Dużo porad, pasji i ciepła. Sprawdź to!

+ 여기에 자세히 보기

Source: niebozamiastem.pl

Date Published: 1/21/2022

View: 6640

Życie na wsi – istny koszmar! – Wild Jungle

Życie na wsi – istny koszmar! 14 lat temu myślałam, że przeżywam najgorszy koszmar mojego życia. Mieszkałam z rodziną w domku na przedmieściu, …

+ 여기에 자세히 보기

Source: www.wildjungle.pl

Date Published: 6/25/2021

View: 1340

Rok z życia na wsi – Hodowla Słów – Całkiem Nudne Życie

Oczywiście miałyśmy marzenia, by ten dom wyglądał jak z Instagrama, najpiękniejszy, wyjątkowy, jedyny, ale zapomniałyśmy, że to życie buduje …

+ 여기를 클릭

Source: hodowlaslow.pl

Date Published: 2/23/2021

View: 348

Życie na wsi. – blog wnętrzarski – Home on the Hill

Powiem Wam, że na tej wsi to się jednak inaczej mieszka. Wiecznie się ludziom humor poprawia, a to znajomi pytają czy gumiaki mają zabrać, …

+ 더 읽기

Source: homeonthehill.pl

Date Published: 12/9/2021

View: 7859

Szuwarowy Blog czyli o tym jak się żyje na wsi krutyńskiej

Szuwarowy Blog, czyli dziennik z naszego życia, pełen inspirujących treści, a także opisów regionalnych atrakcji i ciekawych miejsc na Mazurach.

+ 여기에 표시

Source: szuwary.info

Date Published: 7/14/2022

View: 617

주제와 관련된 이미지 życie na wsi blog

주제와 관련된 더 많은 사진을 참조하십시오 życie na wsi bez wygód, jak wygląda mój dzień z trójką dzieci. 댓글에서 더 많은 관련 이미지를 보거나 필요한 경우 더 많은 관련 기사를 볼 수 있습니다.

życie na wsi bez wygód, jak wygląda mój dzień z trójką dzieci
życie na wsi bez wygód, jak wygląda mój dzień z trójką dzieci

주제에 대한 기사 평가 życie na wsi blog

  • Author: Zwyczajna kobieta
  • Views: 조회수 68,358회
  • Likes: 좋아요 1,793개
  • Date Published: 2022. 2. 19.
  • Video Url link: https://www.youtube.com/watch?v=wTO23qpOt1A

Moje życie na wsi

Długo mnie nie było… Nie dlatego, że nie chciałam, czy nie miałam co Wam pokazać… Tylko, że z tym pokazaniem właśnie miałam problem! W…

Uroki życia na wsi

Wychowywałam się na takiej typowej polskiej wsi, gdzie ptaki zawracają… wszędzie jest daleko, brak sklepu, jeden autobus na krzyż, także uroki życia na wsi znam od podszewki. W mieście to jest zupełnie inne życie, jak to mówią do lepszego idzie się szybciej przyzwyczaić i tak też było ze mną. Powiem Wam, że od 9 lat mieszkam w mieście, nie było nawet jednego dnia, żebym tęskniła za wsią. Bardzo lubię swoje miejskie życie, cenie sobie bardzo wygodę jaką mam teraz. Wszędzie blisko i wszystko praktycznie pod nosem. Mój mąż typowy mieszczuch nie zna takiego wiejskiego życia i nie wie jak to jest mieszkać na wsi przez całe życie, bo co innego pojechać sobie na jeden dzień za miasto, a co innego mieszkać na wsi na stałe.

Co mi nie pasowało na wsi

Najgorsze były dojazdy, wszędzie daleko, jeden autobus na krzyż, brak sklepu. Po ukończeniu szkoły jakiś czas dojeżdżałam do pracy busem pracowniczym, ale gdyby takiego busa nie było, byłabym uziemiona w domu. W późniejszym czasie poszłam na prawo jazdy, zmieniłam pracę i dojeżdżałam własnym autem 25 km w jedną stronę, do miasta. Nie była to praca marzeń, bo jednak młoda dziewczyna pracująca w markecie budowlanym to nie jest szczyt marzeń. Mimo wszystko… miałam kontakt z ludźmi i lubiłam te dojazdy, które nie raz były utrudnione przez mgłę lub np. zimową porą zdarzyło mi się utknąć w zaspie kawałek za domem i niestety musiałam dzwonić do pracy o urlop 🙂

Konieczność posiadania auta, bo rowerem to jednak daleko nie zajedziesz.

Z dojazdami są też związane zakupy, trzeba było je zawsze robić na zapas. W mieście gdy coś mi zabraknie do obiadu idę sama lub wysyłam męża, 5 min. i jest z powrotem z brakującym produktem. Również utrudniony dostęp do lekarzy i innych tego typu placówek, bo jednak trzeba dojechać, a jak się nie ma czym to niestety taksówki sobie nie zamówisz na wsi.

Ceny w małych sklepikach wiejskich niestety są wyższe, w mieście masz większy wybór i większe możliwości zakupowe.

Jako dziecko nie korzystałam nigdy z żadnych dodatkowych zajęć typu basen, szkoła muzyczna, nauka tańca, dodatkowy język itp. Dziś patrząc na moje dziecko, które mieszka w mieście i ma wszystko pod nosem, widzę jak fajnie dzięki temu się rozwija i ile ma możliwości. Ja tak dobrze nie miałam niestety.

Brakowało mi również ciepłej wody w kranie, ciepła woda była tylko zimową porą jak się paliło w centralnym. Jak były większe zimy to poranna pobudka była tragedią, zimno jak licho i weź wyskocz z pod pierzyny w taki ziąb, nie było mowy o porannym ciepłym prysznicu.

W domkach jednorodzinnych dużym obciążeniem finansowym jest ogrzewanie, bo jednak musisz kupić ten opał – węgiel, drzewo. Musisz myśleć o tym dużo wcześniej, a nie jak się zaczyna sezon grzewczy. A jak masz stary piec, który co chwile się psuje możesz się szykować na grubszy wydatek…

Mimo tego, że na wsi nie płacisz co miesiąc czynszu, bo jednak na wsi opłaty wyglądają inaczej to wydaje mi się, że na wsi te opłaty są większe jak w mieście.

Trzeba dbać o porządek na podwórku, w mieście interesuje Cię tylko własny dom, a trawnik przed blokiem już nie.

Na gospodarstwie nie brakuje także pracy, czasem jest to ciężka praca od świtu do zmierzchu, w zależności od profilu gospodarstwa. Ja wychowałam się w gospodarstwie o profilu typowo ogrodniczym. Miałam przyjemność pomagać przy uprawie tytoniu, pomidorów i ogórków foliowych to tak między innymi.

Plotki i zawiść, straszna obłuda, nie wspomnę już o tym, że co niedzielę wszyscy biegają do kościoła i po mszy obgadują się wzajemnie. Z braku atrakcji i zajęć chyba interesują się cudzym życiem bardziej jak swoim, przynajmniej ja takie miałam wrażenie. Doskonale widzą co u sąsiada pod lasem, ale u siebie pod nosem to już nie. Nie mówię, że na każdej polskiej wsi mieszkają tacy ludzie, ale większość wsi tak właśnie funkcjonuje, szczególnie chyba ludzie starej daty widzą wszystko, bo młodzi gospodarze, już inaczej myślą i inaczej gospodarzą, co nie zawsze starszyźnie się podoba.

Zalety życia na wsi

Czyste powietrze i otoczenie zieleni to największy plus, cisza i spokój.

Piękne i urokliwe kapliczki przydrożne, przy których dzieci i młodzież spotykają się na majowym. Małe kościółki również mają swój urok i ciekawą historię.

No cóż mieszkając na wsi zauważyłam też plusy takie jak hodowla własnych kur i wiejskie jajka. Możliwość kupienia mleka prosto od krowy, od gospodarza za rogiem. Możesz hodować własne warzywa, typu ziemniaki, cebula, marchewka, buraczki itp. Możesz posadzić drzewka owocowe. Warzywnik z własnymi warzywami bez oprysków ma wielką moc!!! Wiesz co jesz, bo jesz ze sprawdzonego własnego źródła.

Możliwość posiadania pieska, kotka, ogólnie większej ilości zwierząt. Piesek czy kotek mają swoje miejsce na podwórku, a piesek może się również wybiegać na podwórku. W mieście chodzę z moim pieskiem rano i wieczorem na spacer.

Na wsi jesteś blisko natury, ja akurat miałam jezioro pod nosem, las, piękne łąki z makami i chabrami. W okresie wiosenno – letnim polska wieś jest naprawdę piękna.

W urzędach mniejszych miejscowości praktycznie wszyscy się znają, urzędnicy są o niebo milsi i są mniejsze kolejki. W mieście jesteś tylko kolejnym numerkiem do obsłużenia.

Na koniec lata odbywają się dożynki, zbierają się wszyscy mieszkańcy wsi i okolic, są plecione wieńce, odbywa się uroczysta msza i festyn.

Większe wsie mają swoje koła gospodyń wiejskich, w których dzieją się ciekawe rzeczy np. różnego rodzaju kursy i szkolenia. Dla wielu Pań mieszkających na wsi jest to jedyna forma odskoczni od problemów dnia codziennego, albo też możliwość wyrwania się z domu.

Życie na wsi płynie zupełnie innym torem

Zdecydowanie wolniej, każdy każdego zna i każdy o każdym wie wszystko. W mieście żyjemy bardziej anonimowo, chociaż ja prowadząc bloga pewnie też jestem na językach wielu 😉

Coniedzielna rewia mody w kościele zawsze mnie napawała przerażeniem. Życie na wsi cały czas się zmienia i również ewoluuje na lepsze, ale zapewne są jeszcze takie wsie gdzie ludzie żyją z dziada pradziada i po staremu. Ludzie starej daty nie lubią zmian, a młodzi teraz uciekają raczej do miasta, albo prowadzą gospodarstwa nowocześnie i po swojemu.

Szczerze to nie wyobrażam sobie starości na wsi, gdzie nie ma sklepu, dojazdu, jest utrudniony dostęp do lekarza…

Ludzie na wsi żyją normalnie, oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe, można się przyzwyczaić do takiego życia, ale jednak, gdy posmakujesz czegoś lepszego… pozostajesz przy lepszym. Tak było właśnie ze mną, lubię polską wieś i bardzo ją cenię, lecz na wieś już bym nie chciała wracać, jestem swojską dziewczyną, ale jednak moje miejsce jest w mieście. Mimo tego, że w mieście żyje się w biegu, jest większy hałas, zanieczyszczenia, spaliny i smog to jednak zostaje tu, tu odnalazłam spokój i mam własne życie.

A Wy co wybieracie, życie na wsi, czy w mieście? Gdzie jest Wasze miejsce? Wolicie, miasto czy wieś? Gdzie żyje się lepiej i dlaczego? Czekam na Wasze komentarze🙂

Życie na wsi- jak mieszka się na wsi? Plusy i minusy

Kiedy przeprowadzałam się z Węgier, wiedziałam, że chcę trochę pomieszkać w Polsce. Wiedziałam też, że chcę być blisko przyjaciółek i od czasu do czasu odwiedzać swoją rodzinę. Miałam pracę (pracowałam jako księgowa dla jednej z korporacji) i choć zastanawiałam się czy nie zamieszkać w mieście, postanowiłam wrócić na wieś. Wieś, którą znam od dzieciństwa, na której się wychowałam i od której zrobiłam sobie dobrych kilka lat przerwy- na studia, pracę i życie w mieście i za granicą.

Na wsi ponownie mieszkam jakieś trzy lata. I dziś Wam o nich opowiem, a dokładniej jak wygląda moje życie na wsi, o tym dlaczego wróciłam, co na wsi można robić i czy było warto. Oczywiście, nie obędzie się od narzekania na “Polską, sielską wieś”, bo przecież nie byłabym sobą, jeśli tego co mi się nie podoba bym nie poruszyła.

Dlaczego wróciłam na wieś?

O tym dlaczego wróciłam z Węgier opowiadałam Wam wiele razy- powody spisałam w tym wpisie. Krótko mówiąc, wiele rzeczy mi się tam nie udawało, a życie na Węgrzech okazało się doświadczyć mnie na tyle mocno, że zatęskniłam za polską służbą zdrowia. 🙂 Przeprowadzka do Polski była bezbolesna.

Odpowiadając na pytanie, dlaczego wróciliśmy razem na wieś, a nie pojechaliśmy do miasta- po prostu lubię sielskie, wolne życie. Mieliśmy szczęście, bo mój rodzinny dom stał pusty od paru lat. Dlatego to do tego domu, a dokładniej- na Opolszczyznę- się przeprowadziliśmy. Myślałam czy nie wynająć czegoś w mieście, ale więcej argumentów przemawiało za tym, żeby jednak wrócić do domu. Z początku do Polski wróciliśmy na rok. Wieś była dobra, żeby odpocząć i żyć, zwłaszcza po intensywnym czasie za granicą (przez kilka lat przeprowadzałam się z kraju do kraju, żyjąc na walizkach). Poza tym, pracowałam zdalnie jako księgowa dla jednej z korporacji, więc nie musiałam przeprowadzać się nigdzie w poszukiwaniu pracy.

I tak minął rok, później drugi i trzeci.

Życie na wsi. Jak mieszka się na wsi?

Ciężko odpowiedzieć na to pytanie ot, tak. Na życie na wsi składa się wiele elementów. Zacznę od tego, że każda wieś, podobnie jak każde miasto- jest inna. U mnie niedaleko jest las, rzeka, zalewy, kąpieliska. Nie mamy sklepu, więc trzeba dojechać do miasta. Sklep jest jakieś trzy minuty samochodem/ pół godziny pieszo. Teoretycznie dałoby się żyć bez auta, ale w praktyce samochód jest niezbędny.

Poza tym, mieszkamy na uboczu. Nie mam zbyt wielu sąsiadów, więc jest stosunkowo cicho, a na pewno nie jeździ masa samochodów. Jest to dość spokojne miejsce, sąsiedzi to dwie, trzy rodziny. W weekendy wszyscy koszą trawę, a w majówkę często grillują. Chyba każdy, kto mieszka na wsi docenia przede wszystkim dostęp do ogrodu. Sama prowadzę ogród- zarówno warzywno- owocowy, jak i kwiatowy. Dodatkowo, w naszym ogrodzie jest mały sad.

Latem i jesienią robię przetwory. Tak naprawdę zaczynam już wiosną, i wtedy robię np. miód z mniszka, stokrotki i bzu. Najwięcej robi się w wakacje, kiedy z ogrodu pozyskuje się najwięcej pyszności. Poza tym, to, czego nie udaje mi się wyhodować w dużej ilości staram się kupić na targu. Nie jestem perfekcyjną ogrodniczką, bo praktycznie nie plewię w swoim ogrodzie, a warzywa wciąż rosną. Plewimy głównie na wiosnę, a im bliżej jesieni, tym rzadziej się tam pojawiamy. Polecam ten sposób, bo poza papryką, pomidorami i innymi roślinami, które wyrastają z ziemi plewienie jest zbędne. Dla przykładu, marchewce i cebuli chwasty jeszcze nie zaszkodziły. Nasze “dary ziemi” doceniam szczególnie, bo nie używamy chemii i często po prostu podlewamy wodą z naturalnym, roślinnym nawozem. O ogrodzie regularnie piszę w kategorii Ogród.

Dodam jeszcze, że nie mamy dzieci. U nas autobus dowozi dzieci do przedszkola i szkoły podstawowej, ale do szkoły średniej już trzeba pojechać samemu. Nie wszystkie wsie mają dobrą komunikację miejską, te pod Krakowem czy pod stolicą, jadące do Warszawy. U nas autobusy jeżdżą może dwa razy dziennie i to w kiepskich godzinach, a na stację PKP jest podobnie jak do sklepu- 30 minut. W miasteczku komunikacja jest świetna, ale na dworzec trzeba jakoś dojść/ dojechać. I tu powtórzę, że samochód by się po prostu przydał. Sama do szkoły średniej dojeżdżałam pociągiem i było to w czasach, kiedy nikt nas do szkoły nie woził. Najpierw na PKP- rowerem lub na nogach, później 24 minuty w pociągu do Opola, kolejne 10-15 minut do szkoły. I nikt nie narzekał, bo zawsze było o czym pogadać z koleżankami. Sama wspominam ten czas bardzo dobrze, czasem opowiadając o zaspach śniegu na drodze, żeby dodać sobie punktów wytrzymałościowych 🙂

Na wsi zawsze jest co robić, a jak nie ma- zawsze można jechać do miasta. O tym jakie są plusy i minusy z jakimi wiąże się życie na wsi przeczytasz dalej.

Mój dom na wsi

Nasz dom na wsi jest kochany- położony blisko małego lasu, z jednej strony otoczony potokiem, z drugiej- fosą. Niedaleko płynie rzeka- Nysa Kłodzka. Co prawda, jest za duży jak na dwie osoby, dlatego korzystamy tylko z części mieszkania. Z zewnątrz wygląda trochę dziwnie, bo jest naprawdę stary i klimatyczny, otoczony starymi dębami. W domu mamy mały piecyk/ kominek, ale używamy też ogrzewania elektrycznego. Szczerze uwielbiam to miejsce, bo ma swój klimat i wiąże się z nim masa wspomnień. Z drugiej strony, to studnia bez dna, bo przychodzi czas na remont np. dachu, wymianę okien i tak dalej. Ale dziś nie będę o tym opowiadać.

Co jest naprawdę fajne, mieszkamy na skraju dwóch województw- opolskiego i dolnośląskiego, co stanowi świetną bazę wypadową na podróże, zarówno te po Polsce południowej, jak i te zagraniczne, bo autem do Czech jest godzina. Na lotnisko we Wrocławiu też nie jest szczególnie daleko, od domu to maksymalnie jakieś 1,5 godziny, przy czym samochód jest raczej niezbędny. Daleko mamy nad morze, ale np. do Warszawy jedzie się 3-4 godziny 🙂 Mniej więcej tyle samo do Pragi i Berlina. Podróże są nieodłączną częścią mojego życia, dlatego też lubię przeprowadzki i krótkie wycieczki.

Pory roku na wsi

Uwielbiam obserwować zmieniające się pory roku! Żałuję, że zima od kilku lat nie jest biała, nie licząc przelotnych opadów śniegu. Ale wiosna jest niesamowita, bo zawsze chodzę do lasu szukać pierwszych jej oznak, czyli przebiśniegów. Lato to czas kwiatów. Zresztą, wakacje na wsi są niesamowite, bo zajada się pyszności z krzaków i drzew- wiśnie, porzeczki, maliny! Jesień- liści i niezliczonych żołędzi (dom otoczony jest starodrzewem). Każda pora roku to inne zachody słońca, na które czekam szczególnie we wrześniu, kiedy dni robią się krótsze.

Z drugiej strony- zimą trzeba mieć dobre ogrzewanie. Jesienią spadające liście trzeba ciągle grabić. Owszem, ja zostawiam to na wiosnę, ale od wiosny jest naprawdę dużo pracy. Ogród, koszenie trawy (w sezonie zajmuje naprawdę dużo czasu), podlewanie roślin. Latem nie ma dnia bez pracy, bo nawet jak odpuszczam sobie plewienie, to chcę porobić przetwory. Niestety, życie na wsi to nie tylko fajne zdjęcia na instagram czy facebook. O mieszkanie we własnym domu też trzeba dbać, a często liczy więcej metrów kwadratowych. Co zwykle przekłada się na większą ilość pracy, jeśli chce się mieć wszystko zadbane. Żeby nie było- nie narzekam, bo lubię robić słoiki na zimę. Z drugiej strony, mogłabym też kupić dżemy i ogórki kiszone w sklepie- tak robi wiele moich koleżanek.

Jak żyć na wsi i nie zwariować?

Chociaż lubię wiejskie życie i wychowałam się na wsi, to życie na wsi nieraz dało mi w kość. Jestem towarzyska, a większość moich przyjaciółek przeprowadziła się do miasta (lub mieszka tam od zawsze). Inna część mieszka za granicą, więc nieraz po prostu czułam się samotna. Po kilku latach nauczyłam się więcej dzwonić, spotykać czy choćby wysyłać sobie wiadomości głosowe. Taki tryb życia wymaga całkiem innej otwartości, bo w trakcie rozmowy twarzą w twarz łatwiej powiedzieć co jest nie tak, niż dzwoniąc czy wysyłając SMSa. Wszystkiego można się nauczyć, ale też wszystko wymaga czasu. No i chyba nie każdy, kto wychował się w mieście będzie chciał przenieść się do domu.

Poza tym, uwielbiam się rozwijać i brać udział kursach. Na wsi jest o tyle trudniej, że takich aktywności za wiele nie ma. Zawsze można pojechać do miasta, ale w sumie mało komu się chce. To jest zdecydowany minus, ale w obecnych czasach (to jest prawdziwe szczęście!) łatwo o kursy i warsztaty online, więc coraz mniej nam “ucieka”.

O tym jak żyć na wsi i nie zwariować jeszcze z pewnością napiszę 😊

Gdzie lepiej żyć na wsi czy w mieście?

Takie pytanie typowo na szkolną rozprawkę. Wiele zależy od tego czego oczekujemy od codzienności, od tego, gdzie będziemy pracować, czy mamy dzieci, ale też od tego na jaką wieś się przeprowadzimy (podobnie jak w przypadku miasta). Na przykład, w Polsce lubię mieszkać na uboczu, bo lubię spokój, ale np. w Turcji uwielbiam miejskie, szalone życie.

Wsie różnią się od siebie w zależności od wielkości czy dostępności usług, np. u mnie nie ma choćby sklepu, a w innych wsiach jest dentysta czy pizzeria. Wsie „pod miastem” są trochę inne niż te, bardziej oddalone od miejskiej cywilizacji. Dla wielu osób ważne jest żeby szybko dojechać do miasta czy firmy. Wiele też zależy od mieszkańców, a raczej od tego, czy będziemy potrafili się z nimi dogadać.

Mieszkanie we własnym domu to na pewno więcej prywatności, niż życie w bloku. Ostatnio sporo osób mówi, że chce rzucić wszystko i zamieszkać na wsi/ w górach czy gdzieś na uboczu. Oczywiście są takie miejsca, ale ludzie przyzwyczajeni do życia w centrum miasta lepiej żeby na początku spróbowali czy takie życie jest dla nich. Na rok wynajęli sobie dom, w którym będą mogli pić kawę na tarasie, hodować własne warzywa i sprawdzić czy zatęsknią za życiem w bloku. Najczęściej jest tak, że nasze idealne życie jest gdzieś pomiędzy, ale to wszystko zależy od naszych wymagań.

I dlatego odpowiedź na pytanie: gdzie żyć na wsi czy w mieście będzie trudna, żeby nie powiedzieć- zależna od naszych oczekiwań i sytuacji życiowej.

Co nie podoba mi się w życiu na wsi?

Na pewno to, że ludzie boją się mówić jeśli coś im się nie podoba, a jak już im się powie to tego nie akceptują. Ale myślę, że podobnie jest w mieście, choć tam szybciej się to zmienia. Dlatego przed przeprowadzką warto sprawdzić czy sąsiedzi są “do pogadania” albo czy nie będą nam przeszkadzać ich nawyki. Niektórzy wolą zupełny brak ludzi wokół, ale z drugiej strony, jesteśmy wtedy odcięci od świata. I nie nazywa się tego życiem na wsi, tylko w głuszy. Ewentualnie byciem pustelnikiem.

Kolejną wadą życia na wsi jest utrudniony dojazd komunikacją publiczną- u mnie autobusy jeżdżą tylko rano, a na pociąg trzeba iść pół godziny. Jednak nie jest to dla mnie szczególny problem, bo tak kiedyś dojeżdżałam do szkoły. Poza tym, tak jak pisałam np. chciałabym chodzić na dodatkowe zajęcia, których w mieście jest multum, a tak to najczęściej zapisuję się na kursy online.

A dołożę do pieca…

Z rzeczy, które uprzykrzają życie- to np. palenie w piecach. Nie każdy robi to umiejętnie, a sezon grzewczy trwa praktycznie przez większość roku i często w skupisku kilku domów jest po prostu siwo. Nie wiadomo co z tym robić, a zmiany dokonują się (moim zdaniem) zbyt wolno. Oczyszczacz powietrza to nie tylko domena mieszczuchów, bo sama taki posiada. Oprócz tego, wieś to latem ciągłe opryski na polach, których zwykle nie widać jak przyjeżdża się na weekend. A pryska się kilka razy na sezon. Poza tym, psy od czasu do czasu się zrywają i obszczekują innych mieszkańców albo wyją pod twoim oknem, kiedy próbujesz zasnąć. Niektórzy narzekają na koty, które robią im do ogródka. Ja w tym roku mam tylko kunę nad garażem, która zjadła myszy, które spędziły w nim niejedną zimę. Takie “prawo przyrody” w wiejskim wykonaniu.

Czego brakuje mi na wsi?

Poza kursami i większą ilością koleżanek może jedzenia na dowóz? Nie brakuje mi go jakoś szczególnie, ale jak się głębiej zastanowię to było pierwsze, co przyszło mi do głowy. OK, mogę zamówić obiad/ pizzę z miasteczka, ale wybór jest ograniczony. Podobnie z wyjściem do kawiarni. Taka “z prawdziwego zdarzenia” jest 15 kilometrów dalej.

Na wsi na pewno nie jest tak jak w Warszawie, gdzie możesz zamówić prawie każdą kuchnię świata. Od kiedy mieszkam z dala od miasta na pewno muszę lepiej planować zakupy, bo dojazd to zawsze kilka minut, nie tak szybko jakbym miała sklep pod domem. A z drugiej strony, z ograniczonej ilości składników potrafię wykombinować naprawdę smaczny obiad.

Co robi się na wsi?

Nie mam gospodarstwa, ale prowadzę ogródek. Wiosną siejemy rzodkiewkę, marchew, pietruszkę, sałatę. Przez cały sezon zbieram zioła i robię różne przetwory, ale znam wiele osób, które mieszkają na wsi i tego nie robią. Robię to bo lubię jeść wyhodowane przez siebie rośliny, a nie dlatego że muszę. Wymaga to nieco więcej czasu niż wyjazd do sklepu czy na targ, ale dzięki temu cieszę się świeżą sałatą i pomidorami w ciągu roku.

Realizuję swoje hobby- prowadzę bloga, robię ręcznie kartki, zdobię meble metodą decoupage. Mój czas nie jest z gumy, ale staram się go wykorzystać jak najlepiej. Spędzam dużo czasu na dworze, spaceruję. Staram się jak najczęściej pić kawę w ogrodzie, bo mogę i cenię sobie kontakt z naturą. Na wsi jest to naprawdę łatwe i chociaż są różne rzeczy, których czasem brakuje, to własny ogródek to jest to co uwielbiam.

Poza tym nie wiem czy moje życie różni się szczególnie od tego, które prowadziłabym w mieście. Kiedy mieszkałam w czeskiej Pradze, najczęściej odwiedzałam… parki, a nie bary 🙂 zawsze ciągnie mnie do lasu i wszędzie szukam zieleni i miejsc związanych z naturą.

Wpisy z wiejskimi inspiracjami:

Prowadzenie ogródka warzywno-owocowego- jak zacząć?

Chleb na zakwasie- najlepszy przepis na chleb i zakwas

Czy warto było wrócić na wieś?

Zdecydowanie tak. Na wsi czas płynie trochę inaczej. Oczywiście, jak już podkreśliłam ma to swoje wady i zalety. Wiem, co się dla mnie liczy- kontakt z naturą, miejsce, w którym mogę poczuć spokój. Mogłabym mieszkać i w mieście, i pod miastem, i na wsi. Zdecydowanie cenie cenię sobie spokój i wiejskie życie. 😊 i chociaż wiem, że będę przeprowadzać się w różne miejsca, to nazwijmy to, wiejskie zwyczaje będę wplatać w swoje codzienne życie. Bo- tu- mały spoiler- na wsi spędziłam jakieś 4 lata a po tym czasie przeprowadziłam się do Warszawy, dokładniej na Ursus. Mieszkamy w małym, dwupiętrowym bloku i mamy swój ogródek 150m2. Czyli nadal jest spokojnie. Na swoją wieś zawsze chętnie wracam- bo to tam zostawiłam kawałek swojego serca.

A o tym jak się przeprowadzić posłuchasz tutaj: Jak się przeprowadzić?

Co udało mi się zrobić na wsi? Przede wszystkim, udało mi się uporządkować dawne sprawy i odpocząć. Pracowałam z domu, nie wydając kilku tysięcy na wynajem, mogłam też zostawić pracę, kiedy potrzebowałam. Nauczyłam się wielu przydatnych rzeczy: zaczęłam prowadzić ogródek, piec chleb, robić przetwory. Codziennie spacerowałam ulubionymi ścieżkami, doceniałam drobne chwile. Każdy dzień zaczynałam od spaceru po okolicy, mam takie swoje miejsca, które nigdy mi się nie nudzą, choć są niedaleko domu. Myślę, że życie zgodnie ze swoim rytmem jest ważne, podobnie jak zmiany. Cieszę się ze zmiany perspektywy, staram się raz na jakiś czas zmieniać perspektywę i różne rzeczy w swoim życiu. Wtedy widzę co jest dla mnie ważne, co chcę zmienić, czego się boję i nad czym warto byłoby popracować. A im starsza jestem, tym zmiany przychodzą mi ciężej. I wiem, że nie tylko mi, dlatego się tym z Tobą dzielę.

Jeśli zastanawiasz się nad wyjazdem z miasta, pamiętaj o jednym. Nie nastawiaj się, że to coś na całe życie. Tak jest o wiele prościej i później nie mamy do siebie pretensji, że coś nie wyszło. To czy odnajdziemy się w nowym miejscu zależy od wielu czynników. Mniej myśl na zapas, a więcej po prostu żyj, tak jak Ci mówi serce.

Jak żyje się w mieście?

Do Warszawy przeprowadziliśmy się zupełnie nieoczekiwanie. Mieszkamy w spokojnej okolicy, choć na początku co prawda celowaliśmy w Ochotę, to po dwóch tygodniach zamieszkaliśmy na Ursusie i jesteśmy zadowoleni. Wokół mamy same domy jednorodzinne, więc jest spokojnie i tak jak lubię W mieście na pewno brakuje mi lasu za domem, mój kontakt z naturą jest mniejszy, ale mam ogródek, gdzie piję kawę na tarasie. Do centrum mogę dojechać pociągiem i autobusem i ogólnie nie narzekam. Cieszę się z tego, że moje życie się zmienia, a ja razem z nim. Bo nieważne czy mieszka się na wsi czy w mieście. Ważne żeby by po prostu szczęśliwym.

Ciekawa jestem, czy Wy mieszkacie na wsi czy w mieście? Co dopisalibyście do mojego wpisu? Wszystkie uwagi, komentarze i nowe, świeże spojrzenie wskazane 🙂 Na pewno wszystkiego nie wymieniłam.

PS. Na moim instagramie i instastory możecie podglądać jak wygląda moje życie na wsi, ale też na Warszawskim Ursusie O, tu.

istny koszmar! – Wild Jungle

14 lat temu myślałam, że przeżywam najgorszy koszmar mojego życia. Mieszkałam z rodziną w domku na przedmieściu, które wydawało mi się wtedy miastem, miałam mnóstwo „ziomków” na ulicy. Z każdej strony otaczał mnie miejski beton, dzieciaki jeździły na deskorolkach i piły piwo na parkingu firmy, której nazwy nie pamiętam. Wieczorami marzyłam o własnej hulajnodze, na której mogłabym przemierzać kolejne kilometry między miejskimi domkami i zastanawiałam się jak tym razem włamiemy się z przyjaciółmi na plac zabaw przy przedszkolu. Pewnego majowego wieczoru rodzice weszli do mojego małego pokoju i oznajmili mi i mojemu bratu z ogromną radością, że się przeprowadzamy. Moje krótkie życie przeleciało mi przed oczami. Jak to? Gdzie? Co ze szkołą? Z moimi przyjaciółmi? Mama z uśmiechem na ustach powiedziała, że na pewno mi się tam spodoba, że nie jest tak daleko i że praktycznie jest to przedmieście Katowic.

Po odwiedzeniu tego „przedmieścia” okazało się, że do Katowic im daleko, i to naprawdę daleko, bo aż 30 kilometrów. Dookoła nie ma niczego oprócz hektarów pustych pól. Najbliższy większy sklep? 20 kilometrów. Galeria handlowa? Zapomnij. Po raz kolejny musiałam zaczynać wszystko od nowa. Byłam starsza, niż za pierwszym razem, kiedy się przeprowadzaliśmy, jeszcze bardziej nieśmiała. Nie opuszczałam podwórka przez miesiąc, pierwsze dzieci poznałam dopiero po pięciu tygodniach. Czy przeżyłam?Oczywiście, w końcu ośmiolatki, to nie takie całkiem aspołeczne stworzenia. Przez pierwsze dwa miesiące nie mogłam wybaczyć rodzicom, że wywieźli mnie do tej „dziury zabitej dechami” jak nazywałam moją uroczą wieś. Później zapomniałam o betonowych ulicach i miejskich domkach. Pamiętałam o przyjaciółkach z ulicy, ale znalazłam nowe. Pokochałam wiejskie życie i nigdy się to nie zmieniło, mimo że wróciłam do miasta dwa lata temu. Jakie stereotypy krążą na temat życia na wsi? Czy naprawdę jest to najgorsze, co można zrobić dziecku?

Ze wsi wszędzie daleko…

…a autobus do cywilizacji jeździ raz na godzinę. Czasami nie przyjedzie. A czasami jest za wcześnie. Ogólnie dostać się gdziekolwiek jest ciężko. Do miasta jechałam autobusem godzinę i piętnaście minut, zdarzało się dłużej. Na studia dojeżdżałam… Dwie godziny, w zależności od połączenia. Kiedy chciałam iść ze znajomymi ze studiów na imprezę miałam do wyboru zostać u kogoś na noc albo tłuc się autobusem o 22:40 i być w domu o północy. Czy była to katastrofa? Pewnie gdybym nie miała tak cudownych przyjaciół zrezygnowałabym z imprezowania. Długie dojazdy nigdy mi nie przeszkadzały, lubiłam słuchać całą drogę muzyki, odciąć się od świata i zamknąć się w swojej głowie. Jednak dla wielu osób była to ogromna niedogodność, wiele osób nie wierzyło, że nie jest to dla mnie problemem. Dużym plusem był oczywiście fakt, że moje zajęcia nigdy nie zaczynały się wcześniej niż o 9:45.

Na wsi nie ma żadnych rozrywek

Owszem, dla osób, które uwielbiają imprezować na okrągło, chodzić po sklepach i popijać kawę za 15 złotych mieszkanie na wsi to nuda. Nie ma też korpo-parkingów, po których można jeździć z kumplami na deskorolce i ukradkiem popijać pierwsze nielegalnie kupione piwo. Dzieci nie mają wypasionych placów zabaw, na które mogłyby się wkradać przez dziurę w płocie. My jako dzieci mieliśmy tajne miejsce nazywane Dziurą. Dziurę dookoła obrastały drzewa, na które można było się wspinać latem i udawać, że gałęzie to pokoje albo różne poziomy świata. Dziura była dosłownie wielką dziurą w polu, prawdopodobnie terenem, który kiedyś zapadł się trochę przez kopalnię. W zimie była idealnym miejscem do jazdy na sankach. Znajdowała się dosłownie pięć minut (bardzo powolnym) spacerem od naszych domów, więc nie potrzebowaliśmy dorosłych, żeby się tam spotykać i bawić. W Dziurze nigdy nie zawitał żaden dorosły. Pod koniec lipca chodziliśmy do lasu zbierać jeżyny. Chodziliśmy na grzyby. Jeździliśmy na rowerach, im byliśmy starsi, tym dalej. Mogliśmy jeździć na rolkach wszędzie. Cała wieś była naszą rozrywką. Kiedy podrośliśmy chodziliśmy na spacery. Wyprawa do miasta była naszą rozrywką, jednak nieczęstą. Ponieważ wszystko czego potrzebowaliśmy było na miejscu.

Na wsi nie ma dobrych szkół

Kiedy nadszedł czas wyboru liceum moja koleżanka powiedziała mi, że będzie jeździła do liceum do miasta, bo tutaj nie ma ani jednego dobrego. Jest jedno liceum ogólnokształcące, ale licea w Katowicach mają lepszą renomę, później świadectwo z jakiegośtamliceum będzie atutem podczas naboru na studia. Postanowiła, że będzie dojeżdżać półtorej godziny, bo tam lepiej ją przygotują do matury. Pamiętam, że strasznie pokłóciłam się wtedy z mamą, bo też chciałam odebrać sobie dwie godziny życia i iść do tego liceum co ona. Do liceum w Bieruniu miałam niecałe pół godziny drogi autobusem. W końcu posłuchałam mamy i złożyłam dokumenty do Bierunia (tylko tam, głupia i zbyt pewna siebie ja) i dostałam się (na szczęście, bo pewnie kończyłabym zawodówkę). I wiecie co? Szkoły na wsiach wcale nie są gorsze. Moje liceum, szczerze mówiąc nie wiem już jak długo, ma zawsze wyniki z matur powyżej średniej krajowej, a chyba nawet zdarza się, że wyniki są najlepsze w województwie. Swoją drogą nie jest tak, że liceum jest odpowiedzialne za wynik Twojej matury. Z tego co wiem raczej nikt też nie patrzył podczas naboru na studia czy mam maturę z jakiegośtamliceum w Katowicach, czy z Kozkowa nad Odrą.

Mieszkańcy wsi to istne wieśniaki

No cóż, niektórzy są wieśniakami, ale w mieście też można spotkać takiego na każdym kroku, a na wsi nigdy nie był. Prawda jest taka, że jak ktoś się nie potrafi zachować, to otoczenie, w którym mieszka niczego nie zmieni. Czy na wsi ludzie są biedniejsi i nie potrafią się ubrać? Na wsi są takie fashionelki, że czasami strach wyjść w dresie na ulice. Są ludzie, którzy mieszkają na wsi od prapradziadka i jeszcze dłużej, ale bardzo wielu mieszkańców to osoby, które wybudowały sobie dom uciekając od miejskiego zgiełku (ergo są bogaci, bo dom to nie taka tania sprawa).

Na wsi nie ma Internetu

Na wsi ciężko o szybki Internet. Ale Internet jest. Owszem, o 4G trudno, chociaż znajdą się miejsca, w których odbiera. Żyjemy w XXI wieku, nie róbmy już na wsi średniowiecza i zacofaństwa. Zresztą, na wsi nie ma czasu na Internet, na wsi pije się kawę na balkonie, w towarzystwie przyjaciółki, oddycha się czystym powietrzem i patrzy w niebo.

A Ty? Jak Ty widzisz życie na wsi?

Rok z życia na wsi

Mija właśnie rok, odkąd rzuciłyśmy wszystko i przeprowadziłyśmy się na drugi koniec Polski, nie wiedząc, co nas czeka, totalnie się bojąc, ale jednocześnie ekscytując, bo odkąd się poznałyśmy, nasze pragnienie mieszkania na wsi, pulsowało każdego dnia pod skórą, no i stało się, czy jesteśmy zadowolone?

Dom jak z Instagrama

Oczywiście miałyśmy marzenia, by ten dom wyglądał jak z Instagrama, najpiękniejszy, wyjątkowy, jedyny, ale zapomniałyśmy, że to życie buduje scenariusze a my nie do końca mamy wiele do gadania.

Oczywiście możemy mieć jakieś wyobrażenia, jednak na wsi wszystko jest bardzo szybko weryfikowane, po roku życia tu nauczyłyśmy się, że nie możemy nic planować, bo zawsze wychodzi inaczej.

Dlatego, nie mamy drewnianych podłóg, paneli słonecznych na dachu… mamy za to gdzieniegdzie (na razie, bo remont nadal trwa) kafelki, które okazały się praktyczniejsze przy 3 psach, bo ilość piachu wnoszonego z pola jest przytłaczająca.

Mamy ocieplony dom od środka i mam nadzieję, że nam nie zgrzybieje, ale nie chciałyśmy zakrywać wiekowej cegły, to był cały urok tego domu. No i mamy w planach remont dachu, bo zaczął się odrywać, więc może w tym roku przysłowiowy dach nad głową jednak zostanie zrobiony.

Weganizm na wsi

Tak, obiecywałyśmy sobie wiele razy, będziemy żyć z własnych upraw. Pomidory, groch, rukola, i szczypior to chyba jedyne co udało nam się wyhodować. Część spaliło słońce podczas 43-stopniowych upałów.

Dodatkowo w okolicy nie ma żadnego porządnego warzywniaka, naprawdę lepiej jadłyśmy w Gdańsku, zaopatrując się pod domem w małym, rodzinnym warzywniaku, za którym tęsknimy (przystanek Żabi Kruk, na tyłach banku).

No ale Pani Krysia wsiada na rower i 7 km dalej robi zakupy w miarę spoko, nie jest to styl miejski, żyjemy, powiedziałabym skromnie, ale chyba nie przeszkadza nam to za bardzo. Czasami tęsknię tylko za dobrymi lodami, a jak mamy zachcianki to jedziemy pociągiem do Wrocławia, do Urban Vegan na zakupy.

Zwierzęta

Przybyło nam 3 i totalnie bym w to nie uwierzyła jeszcze rok temu, że mamy 2 króliki (nadal) i psa w typie owczarka i nasz kot nadal żyje, a w Gdańsku już ledwo chodziła. Zwierzęta wydają się szczęśliwe, nie gniją już na łóżkach w bloku, mają dodatkowo 3 spacery dziennie do lasu, na pole, przez co musiałyśmy się przystosować do masowej ilości kleszczy.

Naprawdę, leki już nie pomagają, one z każdego spaceru przynoszą po 7+ kleszczy każde, doszło do tego, że zdarza nam się zdjąć kleszcza z monitora, ściany, ręki, budzą nas w nocy, pełzając po ciele. Ja panicznie bałam się tych krwiożerczych główek wżerających się w ciało, a tu traktuję je już jak muchy, niezmiernie mnie irytują. Oczywiście dodatkowo pojawiają się niezapowiedziane zwierzęta także, jak kociaki, koty dorosłe, jeże, myszy i inne gryzonie, ale jakoś dajemy z wszystkimi radę.

Sąsiedzi

Lokalsi są bardzo mili i pomocni, przynajmniej część, co jakiś czas dostajemy jakieś potrawy do skosztowania, sadzonki, ziemniaczki. W dodatku też udało nam się wyskoczyć na bobo branie, które nas bardzo pozytywnie zaskoczyło, no i jadłyśmy 3 tygodnie bób non stop.

Ludzie gadają o nas i wiemy o tym, ale może kiedyś się do nas już przyzwyczają i będą gadać o innych, na razie wydaje mi się, że możemy jeszcze być atrakcją, do tego stopnia, że jak jedziemy po coś do sklepu do miasta, to potem sąsiad się pyta, po co tam coś kupowałyśmy, bo mu sprzedawca doniósł, że były te dwie panie. Mimo wszystko wydaję mi się, że ludzie są tu jacyś milsi niż na północy w mieście.

Odwiedziny znajomych

Cóż, nadal nie mamy idealnych warunków na to, ale nie ukrywajmy, przeprowadziłyśmy się tu, by uciec trochę od ludzi, więc nie zawsze nam przeszkadza izolacja, ja nawet ją bardzo lubię, to taki trochę mój azyl i zawsze jak gdzieś wyjeżdżam, to czuję lekki dyskomfort, czasami mocny. Pani Krysia chyba ma inaczej, tęskni do swoich znajomych jeszcze bardziej, bo w końcu ma do nich blisko. Wieś jednak ją wciąga na tyle, że ciężko się ruszyć.

Co nam się nie udało?

Idealny ogród

Remont parteru

Sielskie życie — niestety tu nie da się chyba zbyt sielsko żyć, zawsze coś

Hobby- na które brakuje czasu, bo ogród

Cydr- miał powstać z naszych jabłek, ale nie miałam siły ich przetworzyć (mamy 3 jabłonie)

Przetwory na zimę (po spleśniałej kiszonej kapuście, jakoś się poddałyśmy).

Nasze samopoczucie

Tak w ogóle to po przeprowadzce, przez chwilę miałam jeszcze nadzieję, że wszystko pójdzie gładko i idealnie, a tymczasem wyszło po czasie, że bojler przecieka, gaz za drogi, szambo co miesiąc trzeba opróżniać, dach ledwo się trzyma, grzyb na ścianie i trzeba zerwać cały bluszcz, kompost nie działa, drzewa są martwe, myszy grasują w domu i postanowiły zrobić sobie gniazdo w moich ulubionych książkach.

I tak z dnia na dzień, oglądamy w lustrze kolejne siwe włosy, nie licząc miesięcy czy dni, doszłyśmy do dziś, a ja myślę, że minęło może z 6 miesięcy, a po tym spełnionym marzeniu przyszło kolejne i, kolejne i choć są przekładane dniami grozy, cierpienia i melancholii to mimo wszystko uważam, że to nasza najlepsza decyzja, nie wyobrażam sobie lepszego życia, życia z kimś innym. Tu jest nasz dom, nasza rodzina.

Ps. Posadziłyśmy dwa nowe drzewa

Życie na wsi.

Powiem Wam, że na tej wsi to się jednak inaczej mieszka. Wiecznie się ludziom humor poprawia, a to znajomi pytają czy gumiaki mają zabrać, a to lamentują chichocząc, że dopiero co auto umyli i mają w te nasze polne drogi wjeżdżać. I nawet nieważne, że od swojego miejsca zamieszkania mają do nas jakieś dziesięć minut, no bo to jednak wyprawa NA WIEŚ. A to agroturystykę chcą u nas zakładać i wiecznie dopytują czy jeszcze drogę do gdańska pamiętamy, mimo, że do granicy mamy jakieś pięć minut. No wesoło jest. Sąsiadka na tych moich mieszczuchów z politowaniem patrzy i śmieje się, że prawdziwa wieś to u Jej mamy na Kaszubach jest, a tu kilka pól wokół, drzew, bardziej dróg dzikich i już ludzie czuję się jak w innym świecie. Ale ja tam wcale im się nie dziwię, bo też jeszcze do niedawna do tej grupy należałam, która na widok większej ilości zieleni piała z zachwytu, mimo, że przecież nasze poprzednie miejsce zamieszkania to raptem niecałe siedem kilometrów od obecnego. Ale tam pętle tramwajowe pod nosem, betonowe ulice, centra handlowe, tysiące bloków, a tu tylko te pola, las i drzewa wokół, więc Ci wszyscy nasi dowcipni znajomi wiecznie do nas jak na wakacje przybywają. I tak sobie patrząc po radości tych naszych bliskich myślę, że nam chyba wszystkim w tym mieście bardzo brakowało takiego miejsca, gdzie wokół cisza, spokój, gdzie można spotkać się na większej przestrzeni i odpocząć.

Mimo, co niektórych złowróżbnych wizji, praktycznie codziennie w tym „mieście” przebywamy i nie są to żadne utrudnione wyprawy, ale jakże uwielbiam te powroty tu do nas. Co sekundę coś mnie zaskakuje. W tygodniu byliśmy z dziećmi w kinie, wróciliśmy wieczorem, Antoś zasnął w aucie, a Maja wysiadła już taka zmęczona, rozgląda się i wykrzykuje „mamusiu ile gwiazd!”. I rzeczywiście dopiero tu w domu czekał na nas najpiękniejszy seans, niebo było całe usiane migoczącymi światełkami, usiadłyśmy z Mają w Jej domku na placu zabaw i podziwiałyśmy to przytulone. Nie ma u nas za dużo latarni, w nocy naprawdę jest ciemno i dzięki temu, kiedy tylko niebo bezchmurne, możemy takie cuda na wielką skalę oglądać.

Mamy tu też wiecznie jakiś mikroklimat. A to od dawna nigdzie wokół śniegu nie ma, a u nas zalegają całe hałdy tak, że dzieci bałwana lepią, a to innego dnia w całym gdańsku głowę urywa, zimno strasznie, a ja sobie w ogrodzie na słońcu kawę piję, bo u nas ciepło niewiarygodnie. Te wszystkie drzewa i pagórki wokół chronią nas od wiatru i dzięki temu dużo przyjemniej jest.

Dalej co chwilę mnie coś zaskakuje, od pół roku byłam przekonana, że co jakiś czas słyszę pianie koguta, który uaktywniał się o dziwnych porach, a to się okazało, ze to żaden kogut tylko dzikie bażanty, które zamieszkują sad. No, kto by pomyślał, że one takie dźwięki są w stanie z siebie wydobywać! W ogóle czuję się tu jak w jakimś rezerwacie ptaków, matko nawet sobie nie wyobrażacie ile my tu mamy różnych gatunków. Codziennie ptasi koncert mnie wita, jest to też droga przelotowa gęsi, bocianów, mamy żurawie, miliony wróbli, sikorki i setki innych, których nie znam. I ta moja niewiedza niestety na dzieci się przekłada… Ostatnio podsłuchałam rozmowę Mai z koleżanką:

– O patrz! Łabędź frunie -Wskazuje Maja na niebo.

– Co Ty głupia! – odpowiada Jej koleżanka – przecież to gołąb albo mewa!

Patrzę na to niebo zaciekawiona, co też One tam takiego widzą, i cóż się okazało?.. Był to nasz polski, piękny wróbel;)

Tak więc nad wiedzą przyrodniczą zdecydowanie jeszcze musimy popracować;) Oczywiście mieszkanie w takich malowniczych warunkach przyrody, ma też swoje minusy. Ostatnio kuna zrobiła przegląd samochodu naszemu najbliższemu sąsiadowi. Panicznie boję się też myszy, choć na szczęście w tym roku ominęły nasz dom. No i te wiejskie drogi… Ech, o tym to osobny post mógłby być. Po śniegach dziura na dziurze, tak, że przejechanie graniczy z cudem, do tego kurz, pył, więc samochód szlauchem powinno się czyścić praktycznie po każdym powrocie do domu.

Ale mimo wszystko, każdego dnia cieszę się, że tu jestem. Dużo więcej przebywamy na świeżym powietrzu, spacerujemy po polach, lesie, wiecznie wychodzimy na kawę do ogrodu, nawet teraz zimą, no pięknie jest.

Pewnie nie nadawałabym się do życia na takiej prawdziwej, głębokiej wsi, daleko od miasta, ale tu mam wszystko, co kocham. Nie ma problemu z tym żeby podjechać na spacer na starówkę i obiad do Sopotu do mojej Mamy, a z drugiej strony jesteśmy otoczeni przyrodą, ptakami, zielenią, mamy swój ogród i wiecznych gości. Pięknie jest! Fajnie mieć to swoje małe, ulubione miejsce na ziemi.

Ps. Wszystkie zdjęcia to widok z moich okien i balkonu:)

Szuwarowy Blog czyli o tym jak się żyje na wsi krutyńskiej

Bloga prowadzę od momentu odkąd prowadzimy nasz Gościniec. Miały to być zapiski z powstawania krok po kroku naszego wymarzonego domu i Gościńca, ale z czasem blog stał się swoistym dziennikiem z życia na wsi krutyńskiej. Głównie piszę o naszym szuwarowym życiu, zamieszczam mnóstwo zdjęć, ale też staram się opisywać ciekawe miejsca w okolicy, wynajduję bliższe i dalsze atrakcje, które mogą służyć Gościom za inspiracje na ciekawe spędzenie czasu.

Miłego blogowania! Kasia

키워드에 대한 정보 życie na wsi blog

다음은 Bing에서 życie na wsi blog 주제에 대한 검색 결과입니다. 필요한 경우 더 읽을 수 있습니다.

See also  로마서 12장 1절 | 로마서강해 | 로마서 12:1-2 | 마음을 새롭게 함으로 변화를 받으라 | 유기성 목사 답을 믿으세요
See also  Plac Żelaznej Bramy 10 | Z28 - Núi Đá Tiên Tri - Chương 10 13601 좋은 평가 이 답변

See also  여자 브라질리언 왁싱 남자 생각 | 여자털에 대한 남자 생각ㅎㅎㅎ [빨간노트] 답을 믿으세요

이 기사는 인터넷의 다양한 출처에서 편집되었습니다. 이 기사가 유용했기를 바랍니다. 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오. 매우 감사합니다!

사람들이 주제에 대해 자주 검색하는 키워드 życie na wsi bez wygód, jak wygląda mój dzień z trójką dzieci

  • mama
  • weganka
  • ciąża
  • poród
  • rodzicielstwo
  • macierzyństwo
  • bliskość
  • rodzina
  • natura
  • powrót do natury
  • naturalna rodzina
  • dom z bali
  • zwyczajna kobieta
  • artysta
  • słowianka
  • slavic girl
  • ciepło rodzinne
  • szczęśliwa rodzina
  • rodzina na wsi
  • naturalne metody sprzątania
  • naturalność
  • ciepło
  • dom
  • rodzinnie
  • kochająca rodzina
  • życie na wsi
  • mama na wsi
  • mama trójki

życie #na #wsi #bez #wygód, #jak #wygląda #mój #dzień #z #trójką #dzieci


YouTube에서 życie na wsi blog 주제의 다른 동영상 보기

주제에 대한 기사를 시청해 주셔서 감사합니다 życie na wsi bez wygód, jak wygląda mój dzień z trójką dzieci | życie na wsi blog, 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오, 매우 감사합니다.

Leave a Comment